Witam, dzisiaj minął 50 dzień po moim zabiegu obrzezania całkowitego. Zamierzam się podzielić z wami swoimi doświadczeniami oraz chciałbym zasięgnąć waszej opinii czy też porady.
W moim przypadku zabieg był bolesny, znieczulenie domiejscowe, 4 wkłucia - wiadomo przyjemnie to to nie było, ale ból bez problemu do zniesienia. Problemy zaczęły się dalej. Mianowicie - znieczulenie w moim przypadku nie zadziałało, nie wiem czy z powodu stresu, nie przespanej nocy czy jakiegokolwiek innego powodu - nie pykło, cały zabieg był bardzo bolesny ku mojemu ogromnemu zdziwieniu. W trakcie zabiegu chirurg dyskutuje z obserwującym studenciakiem o meczu Arsenal w ćwierćfinałach pucharu ligi angielskiej z zeszłego dnia ....
Nie jedno się w życiu przeżyło oraz widziało, ale muszę przyznać że było to dla mnie najbardziej traumatyczne doświadczenie w życiu. Jak mniemam jest to jedna z głównych przyczyn moich obecnych problemów.
Powrót do domu - cały dzień przesiedziany, mało ruchu i jedno wyjście do toalety. Pierwsza noc, wzwody, wielokrotne pobudki i wyciszanie przyjaciela głębokimi oddechami, na szczęście opatrunek był ciasno założony.
Pierwsza zmiana opatrunku - małe krwawienie, wysoka nadwrażliwość jak to po zabiegu, ale po 20 minutach jakoś sobie poradziłem. Krwawienie występowało co 2 dzień w niewielkich ilościach przy zmianie opatrunku, nic co wywoływało by jakieś obawy.
6 noc po zabiegu - zew natury goni mnie do toalety, więc pomyślałem że przy okazji zmienię opatrunek, jak się okazało był całkowicie przekrwiony o czym nie zdawałem sobie sprawy, nie czułem żadnej wilgoci czy większego dyskomfortu/bólu niż w ciągu dnia. Otwieram opatrunek który nie chce odchodzić, z jednej strony w miejscu cięcia znajduje się ogromna mięsista masa, panika, szwy puściły i ciało jamiste na wierzchu pomyślałem. Wycieczka do szpitala - jak się okazało organizm wypchnął ogromnego krwiaka z miejsca w którym zamknięta była największa żyła. Niepotrzebny stres.
10 dni po zabiegu - zdjęcie szwów, mało przyjemnie wiadomo, próby konsultacji z lekarzem bezowocne, brak zainteresowania/profesjonalizmu z jego strony, pytanie jak radzić sobie z nadwrażliwością żołędzia, czy stosować jakieś środki i jak pielęgnować sprzęt po zdjęciu szwów skwitował śmiechem i odesłał mnie do domu - wszystkich informacji musiałem szukać na własną rękę.
Żołądź przestał się przyklejać do bielizny dwa dni po zdjęciu szwów, natomiast ogromna nadwrażliwość była wciąż obecna. Ból przerodził się w dyskomfort przy chodzeniu/zmianie bielizny dopiero po 5 tygodniach, ciężko mi uwierzyć kiedy słyszę że są tacy którzy już po kilku dniach po zabiegu są w stanie wrócić do pracy, no ale wiadomo, każdy goi się w swoim tempie, no chyba że lekarz do którego straciłem zaufanie spartaczył sprawę.
Na dzień dzisiejszy wciąż się zdarza że przy zimniejszych dniach, wraca nadwrażliwość sprawiająca problemy nawet w chodzeniu.
Ponad to wystąpiło kilka innych problemów. Członek w zwisie cały czas się chowa, tak jakby był wystawiony na ekstremalne zimno ale mało tego - nie jestem w stanie osiągnąć pełnej erekcji, a utrzymanie jej to nie lada wyzwanie, przez co członek w zwodzie stracił ponad 3cm długości (nie, nie chodzi tu o usunięty napletek i jego nadmiar), o czym jak zapewniał lekarz nie było możliwości, natomiast podobne sytuacje zdarzały się według relacji obrzezanych mężczyzn na różnych forach.
Dodatkowo odnoszę wrażenie że żołądź w trakcie wzwodu jest dość luźna, jakby członek praktycznie nie twardniał w miejscu cięcia.
Mam nadzieje że jest to tylko efekt tymczasowy, jako że penis był zwyczajnie "ztraumatyzowany" przy nie do końca działającym znieczuleniu.
Kolejnym problemem jest przedwczesny wytrysk... wiadomo, zanim się przyzwyczai może mi to trochę zająć, ale czas masturbacji drastycznie się skrócił.
O stosunku z dziewczyną na chwile obecną nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, nie tylko w obawie o przedwczesny wytrysk ale również ból spowodowany nadwrażliwością żołędzia która w dalszym ciągu występuje. Dzieli nas dystans,a ona jest cierpliwa jako że jestem z nią szczery i otwarty w tym temacie, ale z nadchodzących walentynek chyba nici, co raczej jej się nie spodoba...
Wiem że powinienem szukać pomocy u innego specjalisty, ale do jednego lekarza już straciłem zaufanie, i wolał bym sięgnąć porady u kogoś kto "przeżył to na własnej skórze"
A teraz pytania do panów:
- Czy tak ogromna nadwrażliwość występowała u któregoś z was po takim czasie?
- Jak długo może zająć wchłanianie się nieregularnych kształtów po zabiegu? Bo tak szczerze mówiąc pod względem estetycznym wygląda to "ch*jowo", a ma to pewne znaczenie dla dziewczyny.
Stosowaliście jakieś skuteczne środki które pomagają przywrócić bardziej regularne kształty
- Czy zdarzało wam się mieć problemy z osiągnięciem/utrzymaniem wzwodu po zabiegu?
Dodatkowo wysyłam zdjęcia do oceny, jako że nieregularności i nie wielka zmiana ich wchłaniania się bardzo mnie niepokoi
W moim przypadku zabieg był bolesny, znieczulenie domiejscowe, 4 wkłucia - wiadomo przyjemnie to to nie było, ale ból bez problemu do zniesienia. Problemy zaczęły się dalej. Mianowicie - znieczulenie w moim przypadku nie zadziałało, nie wiem czy z powodu stresu, nie przespanej nocy czy jakiegokolwiek innego powodu - nie pykło, cały zabieg był bardzo bolesny ku mojemu ogromnemu zdziwieniu. W trakcie zabiegu chirurg dyskutuje z obserwującym studenciakiem o meczu Arsenal w ćwierćfinałach pucharu ligi angielskiej z zeszłego dnia ....
Nie jedno się w życiu przeżyło oraz widziało, ale muszę przyznać że było to dla mnie najbardziej traumatyczne doświadczenie w życiu. Jak mniemam jest to jedna z głównych przyczyn moich obecnych problemów.
Powrót do domu - cały dzień przesiedziany, mało ruchu i jedno wyjście do toalety. Pierwsza noc, wzwody, wielokrotne pobudki i wyciszanie przyjaciela głębokimi oddechami, na szczęście opatrunek był ciasno założony.
Pierwsza zmiana opatrunku - małe krwawienie, wysoka nadwrażliwość jak to po zabiegu, ale po 20 minutach jakoś sobie poradziłem. Krwawienie występowało co 2 dzień w niewielkich ilościach przy zmianie opatrunku, nic co wywoływało by jakieś obawy.
6 noc po zabiegu - zew natury goni mnie do toalety, więc pomyślałem że przy okazji zmienię opatrunek, jak się okazało był całkowicie przekrwiony o czym nie zdawałem sobie sprawy, nie czułem żadnej wilgoci czy większego dyskomfortu/bólu niż w ciągu dnia. Otwieram opatrunek który nie chce odchodzić, z jednej strony w miejscu cięcia znajduje się ogromna mięsista masa, panika, szwy puściły i ciało jamiste na wierzchu pomyślałem. Wycieczka do szpitala - jak się okazało organizm wypchnął ogromnego krwiaka z miejsca w którym zamknięta była największa żyła. Niepotrzebny stres.
10 dni po zabiegu - zdjęcie szwów, mało przyjemnie wiadomo, próby konsultacji z lekarzem bezowocne, brak zainteresowania/profesjonalizmu z jego strony, pytanie jak radzić sobie z nadwrażliwością żołędzia, czy stosować jakieś środki i jak pielęgnować sprzęt po zdjęciu szwów skwitował śmiechem i odesłał mnie do domu - wszystkich informacji musiałem szukać na własną rękę.
Żołądź przestał się przyklejać do bielizny dwa dni po zdjęciu szwów, natomiast ogromna nadwrażliwość była wciąż obecna. Ból przerodził się w dyskomfort przy chodzeniu/zmianie bielizny dopiero po 5 tygodniach, ciężko mi uwierzyć kiedy słyszę że są tacy którzy już po kilku dniach po zabiegu są w stanie wrócić do pracy, no ale wiadomo, każdy goi się w swoim tempie, no chyba że lekarz do którego straciłem zaufanie spartaczył sprawę.
Na dzień dzisiejszy wciąż się zdarza że przy zimniejszych dniach, wraca nadwrażliwość sprawiająca problemy nawet w chodzeniu.
Ponad to wystąpiło kilka innych problemów. Członek w zwisie cały czas się chowa, tak jakby był wystawiony na ekstremalne zimno ale mało tego - nie jestem w stanie osiągnąć pełnej erekcji, a utrzymanie jej to nie lada wyzwanie, przez co członek w zwodzie stracił ponad 3cm długości (nie, nie chodzi tu o usunięty napletek i jego nadmiar), o czym jak zapewniał lekarz nie było możliwości, natomiast podobne sytuacje zdarzały się według relacji obrzezanych mężczyzn na różnych forach.
Dodatkowo odnoszę wrażenie że żołądź w trakcie wzwodu jest dość luźna, jakby członek praktycznie nie twardniał w miejscu cięcia.
Mam nadzieje że jest to tylko efekt tymczasowy, jako że penis był zwyczajnie "ztraumatyzowany" przy nie do końca działającym znieczuleniu.
Kolejnym problemem jest przedwczesny wytrysk... wiadomo, zanim się przyzwyczai może mi to trochę zająć, ale czas masturbacji drastycznie się skrócił.
O stosunku z dziewczyną na chwile obecną nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, nie tylko w obawie o przedwczesny wytrysk ale również ból spowodowany nadwrażliwością żołędzia która w dalszym ciągu występuje. Dzieli nas dystans,a ona jest cierpliwa jako że jestem z nią szczery i otwarty w tym temacie, ale z nadchodzących walentynek chyba nici, co raczej jej się nie spodoba...
Wiem że powinienem szukać pomocy u innego specjalisty, ale do jednego lekarza już straciłem zaufanie, i wolał bym sięgnąć porady u kogoś kto "przeżył to na własnej skórze"
A teraz pytania do panów:
- Czy tak ogromna nadwrażliwość występowała u któregoś z was po takim czasie?
- Jak długo może zająć wchłanianie się nieregularnych kształtów po zabiegu? Bo tak szczerze mówiąc pod względem estetycznym wygląda to "ch*jowo", a ma to pewne znaczenie dla dziewczyny.
Stosowaliście jakieś skuteczne środki które pomagają przywrócić bardziej regularne kształty
- Czy zdarzało wam się mieć problemy z osiągnięciem/utrzymaniem wzwodu po zabiegu?
Dodatkowo wysyłam zdjęcia do oceny, jako że nieregularności i nie wielka zmiana ich wchłaniania się bardzo mnie niepokoi