Standardowo przepraszam jeśli, a na pewno była o tym mowa wcześniej że zakładam ten temat
. Sprawa wygląda tak że w poniedziałek miałem zabieg usunięcia stulejki. Jak zawsze pojawiła się opuchlizna. Krwawie czesto, prawie zawsze coś tam płynie. Byłem u lekarza już 2 razy od zabiegu, mówi że wszystko ok, odciąga naplatek i go przemywa, odczuwam przy tym niemiłosierny ból. Jemu jakoś wychodzi, ale jak ja chcę się umyć pod zołedziem to po prostu nie daje rady, w skrajnych przypadkach mam zawroty głowy i muszę siąść a nawet się położyć (jestem wrazliwy na punkcie męskich spraw, same myśli mnie przerażają). Do tego dochodzi to krwawienie które nasila się zawsze rano od wzwodów i gdy tylko coś tam chcę pomajsterkować próbując odciągnąć to nie daje radę i do tego ta opuchlizna. Radziliście sobie jakoś z tym? Czy mam to wszystko robić na siłe aż do odcięcia xD? Ciągle też urazam małego, chodzenie zaczyna sprawiać trudność, nie mówiąc już o jeździe autem, raz wsiadłem i dziękuje, jakbym był kaleką.