Ja natomiast podszedłem do tematu bezpiecznie. Pojechałem samemu 8h pociągiem, wziąłem hotel, zabieg w czwartek rano, a wyjazd z miasta pociągiem w sobotę rano. Sam powrót po zabiegu do hotelu boltem.
Uważam to za świetną decyzję. Bezpiecznie mogłem zadbać o pielęgnację tego miejsca, o wypoczynek. Oczywiście wziąłem ze sobą sporo gazików 7.5cmx7.5cm, bandaże kohezyjne 7.5cmx4.5m, octenisept duży, paracetamol (przypominam, że NLPZ mogą rozrzedzić krew, więc polecam je brać jeśli trzeba dopiero po zabiegu. Przed zabiegiem tylko paracetamol, bo NLPZtem nie jest). Ibuprofen warto mieć gdyby po zabiegu wydarzyło się jakieś zakażenie, zawsze to zadziała przeciwzapalnie i przeciwgorączkowe, no ale to są marginalne sytuacje.
Sama podróż pociągiem, cóż, nie wiem jak z Twoim układem moczowym. Ja napiłem się dużo w hotelu, zrobiłem siku i potem już do powrotu do domu nie robiłem w pociągu siku. Piłem wodę, oczywiście, ale po prostu jak usiadłem tak siedziałem. Pomagało to, że troszkę ciaśniej przygotowałem wtedy opatrunek wokół prącia.
Z moich zaleceń od lekarki wynika, że 48h to dość długo aby nie zdejmować pierwszego opatrunku. Po pierwsze przecież i tak będziesz musiał zrobić siku lub dwójkę, która często łączy się mimowolnie z siku nawet drobnym.
Po drugie właśnie w pierwszej dobie wydziela się trochę tej krwi, a chcemy aby środowisko rany było suche, ale natłuszczone. No ale to do omówienia z lekarzem, nie chcę narzucać sposobu dbania o ranę, w końcu po to są zalecenia od operatora i on bierze za to odpowiedzialność.
Co do kąpieli, to ja musiałem umyć się w pierwszej dobie. Stres i odmienne posiłki hotelowe skomplikowały sprawę gastrycznie, więc wszedłem pod prysznic aby umyć tylną część ciała oraz pachy. Nie chciałem ryzykować jakiegoś zakażenia. Pod prysznic wszedłem w opatrunku. Dokładnie, to:
- zdjąłem opatrunek
- zrobiłem siku i dwójkę
- założyłem opatrunek
- wszedłem pod prysznic
- zdjąłem mokry opatrunek i założyłem nowy.
Z mojej własnej wiedzy wynika, że nie mycie wodą tego miejsca ma sens. Po pierwsze jeśli masz szwy rozpuszczalne, one pod wpływem jeszcze dodatkowego nawilżania wodą mogą się szybciej rozpuścić. Po drugie faceci inaczej czują ciepło i nie rozumieją często terminu "letni prysznic" i walą dość ciepłą wodą po penisie, co świeżo po zabiegu powoduje zwiększenie przepływu krwi i finalnie puchnięcie i przedwczesne poluzowanie się szwów.
Po trzecie, tak jak mówię, można i trzeba dbać o swoją higienę, jednocześnie oszczędzając ranę.
Po rodzaju obrzezania, w którym przynajmniej część żołędzi jest stale odsłonięta w spoczynku, naprawdę wystarczy odkażanie i dobre suszenie. Nie wytwarza się mastka, a będąc po zabiegu gdy czuć tkliwość i szwy, głowa i tak nie będzie w stanie wysyłać sygnałów do produkcji preejakulatu.
Pomijając tamten epizod prysznicowy, to przez kolejne pierwsze 4 doby nie brałem prysznica. Myłem się pod pachami nachylając się do wanny, głowę tak samo, odbyt też podmywałem w ten sposób, a okolice intymne (jądra, pachwiny) przecierałem wilgotną chusteczką. PAMIĘTAJ O JĄDRACH, w trakcie zmiany opatrunku mimowolnie członek może ich dotykać, więc warto je pielęgnować w tym trudnym okresie.
Radzę też nie przesadzać z dezynfekcją, bo jeśli będziesz musiał zmieniać opatrunek jakieś 6 razy dziennie, bo siku, bo się zsunie itd, to za każdym razem dezynfekcja codziennie w obfitych ilościach może powodować osłabienie/wysuszenie/uszkodzenie zdrowych tkanek, które na styku z tymi pooperacyjnymi nie będą należycie współpracować. Zachować umiar i logikę. Na pewno 2x dziennie masz porządnie zdezynfekować i osuszyć ranę. Linomagu nie żałuj, ale nie nakładaj tyle żeby kapało. Bez sensu. Linomag przede wszystkim robi robotę na najwrażliwszych miejscach czyli okolicy wędzidełka. Nie bój się posmarować czubka żołędzi tam gdzie jest cewka moczowa. Smaruj też napletek bliżej trzonu, dokładnie mam na myśli to, że oczywiście w miejscu rany to konieczne, ale jeśli spuchnie a pewnie spuchnie w pierwszych dobach, to będzie wiadomo spuchnięty i rozdęty, więc może Cię boleć skóra napletka po prost od tego nienaturalnego rozciągnięcia, a linomag chociaż natłuści i trochę uelastyczni tę skórę.
A podsumowując moją podróż do domu, to cóż, pokój w hotelu miałem na 2gim piętrze, winda nie działała, a na jedzenie człowiek musiał schodzić i wchodzić. Dodatkowo ciężka torba i laptop w drodze na dworzec, gdzie jeszcze mnie z sektorem peronu oszukali i musiałem podbiec. Jakoś poszło bez komplikacji na tamten czas. Dzisiaj 10 doba, krwawienie dalej występuje, ale mniej, opuchlizna dalej występuje, ale mniej, reszta prima sort. 
Pozdrawiam.