Na początku kwietnia robiłem MicroGen i w nasieniu wyszły: Enterobacter cloacae (96%), Peptoniphilus harei (4%), Campylobacter ureolyticus (3%) i Prevotella bivia. Mocz czysty. Doktor stwierdził, że to pewnie cloacae jest główną przyczyną mojego problemu, a reszta to biofilm. Dostałem trimetoprim na miesiąc i metronidazol na dwa miesiące. Do tego rozciąganie i fala uderzeniowa. Poprawa była tylko przez tydzień, domyślam się, że głównie za sprawą fali. Postanowiłem więc pierwszy raz zrobić badania w BadBaku (głównie w celu uzyskania bakterii do autoszczepionki, ale też dokładnego antybiogramu do tego nieszczęsnego cloacae). Czekając na wyniki, rozpocząłem terapię łączoną fosfomycyną (która kiedyś mi bardzo pomogła) oraz biseptolem (ma trwać minimum 3 miesiące). Biorę te leki już 10 dni i na razie poprawy brak.
Dzisiaj dostałem wyniki z Badbaku i jestem zszokowany. W wymazie spod napletka wyhodowano: Escherichia coli (dość liczne), Enterococcus faecalis (średni wzrost), Streptococcus agalactiae (dość liczne), a w wydzielinie gruczołu krokowego E. coli i faecalis w takich samych mianach jak powyżej. Nasienie czyste. O co tu chodzi? Może te bakterie z MicroGenu to tak naprawdę biofilm E. coli i faecalisa? Coraz częściej czytam o sytuacjach, w których dopiero po kilku antybiotykoterapiach i rozbiciu biofilmu wychodzi w końcu prawdziwa przyczyna choroby, czyli najczęściej właśnie E.coli lub faecalis.