Zabieg miałem przeprowadzony w dniu wczorajszym w Szpitalu im., Jurasza w Bydgoszczy. Na miejscu „egzekucji” stawiłem się o godz. 7.30 Na lekarza czekałem ponad godzinę czasu – tak to jest w szpitalu państwowym ;/ Około godz 9.00 dr Listopadzki zaprosił mnie do swojego gabinetu gdzie ku mojemu ogromnemu zdziwieniu poinformował mnie, że nie ma mnie zapisanego w zeszycie jako osobę do zabiegu usunięcia stulejki. Powstało ogromne zamieszanie. Miłe Panie w sekretariacie nerwowo przeszukiwały swoje zeszyty aby odnaleźć moje nazwisko w kajecie, jak się później okazało bezskutecznie. W końcu pojawił się doktor, który poinformował mnie, że mimo wszystko będę miał zabieg tylko nie wiadomo czy dzisiaj czy kolejnego dnia. Nie muszę nikomu mówić, jakie dopadło mnie zdenerwowanie. Później zaczął się proces załatwiania formalności, czyli bieganie od gabinetu do gabinetu. Po załatwieniu spraw papierkowych położono mnie na salę oddziału urologii. Byłem zupełnie nieprzygotowany do pobytu w szpitalu, myślałem, że pojawię się na wyznaczoną godzinę, będę miał zabieg i do domu. Będąc na sali przyszła pielęgniarka, która poinformowała mnie, że nie wiadomo czy zabieg będę miał dzisiaj czy następnego dnia – wszystko zależało od tego, czy wolna będzie sala operacyjna. Jednocześnie dano mi gustowny zielony fartuszek i przyszła faza oczekiwania na decyzję w sprawie filetowania mojego wacka. Około godz. 12 ponownie odwiedziła mnie pielęgniarka która oznajmiła, że zabieg będę miał dzisiaj – spadł mi kamień z serca. Zawołano mnie na gabinetu zabiegowego gdzie założono mi wenflon i kazano założyć gustowną zieloną koszulę. Około godz. 13.15 przyjechano po mnie na zabieg. Położyłem się na łóżku i pojechano ze mną na salę operacyjną. Na sali spotkałem młodego lekarza (niestety nazwiska tego lekarza nie znam, a warto polecić go, fachowiec w każdym calu) oraz dwie, miłe i atrakcyjne Panie, które przygotowały mnie do zabiegu. Przed zabiegiem, w trakcie i po zabiegu kupa śmiechu i kawałów – mówiąc krótko rewelka. No i zaczęło się…zaczynam od znieczulenia. Nie było lekko, znieczulenie bolało mnie jak jasna cholera, w dodatku pierwsze znieczulenie nie zadziałało szybko i czułem potworny ból podczas filetownia małego. Szybka reakcja z mojej strony, mówię, że boli i kolejna dawka znieczulenia wędruje w moim penisie. Później już nic nie czuję i pozostała część zabiegu przebiega w miłej atmosferze. Po godzinie mój żołądź po raz pierwszy ujrzał świat i światło dzienne. Po zabiegu zawieziono mnie z powrotem na salę gdzie miałem leżeć przez 2h a później do domu. Jedyny minus jaki na chwilę obecną odczuwam to nadwrażliwy żołądź ;/
Momentami nie jest fajnie ale myślę, że to tylko kwestia czasu i będzie OK.
P.S. Oczywiście miałem zabieg obrzezania całkowitego. Mam założone szwy rozpuszczalne.
Generalnie według mnie przyjaciel wygląda dobrze, nie ma wielkiej opuchlizny. Jest trochę fioletowy ale wynika to z znieczulenia jakie wacek przyjął. Praktycznie nie odczuwam ból.
Do wszystkich niezdecydowanych, brać dosłownie "interes" w swoje dłonie i śmigać do lekarza a później na zabieg. Nie ma się czego bać, wszystko da się przeżyć.
Pozdrawiam