Witam wszystkich,
W zeszły czwartek przechodziłem to, co przechodził chyba każdy, albo zdecydowana większość na tym forum, mianowicie usunięcie stulejki. W moim przypadku była to stulejka całkowita. Rodzaj zabiegu - doktor przy rozpoznaniu stwierdził że potrzebna będzie plastyka, później nic konkretniej nie mówił a ja głupi nie pytałem. Po zabiegu jak to po zabiegu, bólu trochę było, ale jedna tabletka ibupromu załatwiła sprawę, poza tym dostałem antybiotyk w tabletkach - Unidox. Oprócz tego wytyczne żeby nie ściągać pierwszego dnia opatrunku, a od drugiego dnia nosić wacusia w podpasce.
No i jak przedstawiała się sprawa. Mianowicie do niedzieli zupełnie nie mogłem ściągnąć napletka, w dodatku na wędzidełku zrobił się jakby krwiaczek, który zupełnie zasłonił "kontakt" z żołędziem, wobec tego przy oddawaniu moczu musiałem delikatnie, ile się, ściągać napletek, żeby nie zamoczyć szwów etc. Sytuacja zmieniła się w niedziele w nocy, podczas jednego z wzwodów poczułem pewną różnicę. Wstałem, patrze na wacusia, a tam co? a on sobie po prostu wyskoczył z napletka, tj. żołądź na wierzchu, po lewej strony przy wędzidełku zaczątki tego, co zaraz pokażę na zdjęciach. Myślę sobie - dobra, pewnie 2-3 dni i się zacznie zmniejszać i normalnie będę mógł naciągnąć napletek na żołądź, a tu lipa. Mamy środę, 6 dni po zabiegu, a sytuacja przedstawia się następująco:
http://www.speedyshare.com/332643660.html
Ponadto od poniedziałku robię wackowi okłady wacikami nasączonymi rumiankiem.
Od samego rana próbuję się dodzwonić do swojego doktora, lecz cały czas poczta, stąd też prośba do Was, czy moglibyście rzucić na to okiem? Bo kurcze nie wiem sam już co myśleć. :/
W zeszły czwartek przechodziłem to, co przechodził chyba każdy, albo zdecydowana większość na tym forum, mianowicie usunięcie stulejki. W moim przypadku była to stulejka całkowita. Rodzaj zabiegu - doktor przy rozpoznaniu stwierdził że potrzebna będzie plastyka, później nic konkretniej nie mówił a ja głupi nie pytałem. Po zabiegu jak to po zabiegu, bólu trochę było, ale jedna tabletka ibupromu załatwiła sprawę, poza tym dostałem antybiotyk w tabletkach - Unidox. Oprócz tego wytyczne żeby nie ściągać pierwszego dnia opatrunku, a od drugiego dnia nosić wacusia w podpasce.
No i jak przedstawiała się sprawa. Mianowicie do niedzieli zupełnie nie mogłem ściągnąć napletka, w dodatku na wędzidełku zrobił się jakby krwiaczek, który zupełnie zasłonił "kontakt" z żołędziem, wobec tego przy oddawaniu moczu musiałem delikatnie, ile się, ściągać napletek, żeby nie zamoczyć szwów etc. Sytuacja zmieniła się w niedziele w nocy, podczas jednego z wzwodów poczułem pewną różnicę. Wstałem, patrze na wacusia, a tam co? a on sobie po prostu wyskoczył z napletka, tj. żołądź na wierzchu, po lewej strony przy wędzidełku zaczątki tego, co zaraz pokażę na zdjęciach. Myślę sobie - dobra, pewnie 2-3 dni i się zacznie zmniejszać i normalnie będę mógł naciągnąć napletek na żołądź, a tu lipa. Mamy środę, 6 dni po zabiegu, a sytuacja przedstawia się następująco:
http://www.speedyshare.com/332643660.html
Ponadto od poniedziałku robię wackowi okłady wacikami nasączonymi rumiankiem.
Od samego rana próbuję się dodzwonić do swojego doktora, lecz cały czas poczta, stąd też prośba do Was, czy moglibyście rzucić na to okiem? Bo kurcze nie wiem sam już co myśleć. :/