Ja miałem podobny problem, po 5ciu tygodniach wypadł mi może jeden szew tylko (a niby też miałem rozpuszczalne). Miałem problem, żeby się dostać w ogóle do jakiegokolwiek urologa na zdjęcie szwów, więc wziąłem sprawy w swoje ręce , kupiłem malutkie nożyczki do paznokci oraz pęsetę, i w 2 dni wyciągnąłem sobie praktycznie wszystkie szwy (a miałem ich około 14). Przed wyjmowaniem moczyłem ok 20 min pindola w ciepłej wodzie, żeby szwy były kruche, tylko musisz bardzo dokładnie i z wyczuciem te szwy przecinać pod zawiązanym supełkiem, żeby później ładnie chwytać pęsetą i wyjmować. Przed całą operacją i po jej wykonaniu dokładnie odkażałem przyjaciela Octeniseptem. Niektóre organizmy po prostu bardzo ciężko rozpuszczają te szwy, a jeżeli masz je aż 7 tygodni, to jest naprawdę bardzo długo...