• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

już po zabiegu - liszaj płaski

zane77

Active member
Cześć,

Postanowiłem podzielić się z Wami moją historią, może komuś pomoże, tak jak mi pomogły Wasze wpisy.

Mój problem nie był związany ze stulejką. Półtora roku chodziłem po urologach i dermatologach ze swędzącym żołędziem, ale nikt mi nie umiał pomóc. Pewnego razu podczas mycia zrobiła mi się mała ranka o dł. 1mm w miejscu gdzie łączy się żołądź z blaszką napletka. Po jakimś czasie w tym miejscu zrobił się zrost, a dokładniej skóra napletka zaczęła sklejać się z żołędziem i zrost przesuwał się jakby coraz wyżej w stronę żołędzia. Poszedłem wtedy do pani urolog dr nauk medycznych wierząc, że doktor to jakby lepiej niż lekarz. Ale pani doktor jak to zobaczyła to kazała się położyć i stwierdziła, że to sklejenie i trzeba rozkleić. Tak zwyczajnie palcami rozerwała mi tą skórę na długości ok 1 cm. Zdziwiona powiedziała, że tak nie powinno być i żebym poszedł do specjalisty od prącia. W tym miejscu zrobił się jeszcze większy i bolący zrost. Strzeżcie się niekompetentnych lekarzy i nie pozwalajcie byle komu zabierać się za rozklejanie skóry na swoim przyrodzeniu.
Wkurzony trafiłem w końcu do dr Michajłowskiego, który postawił diagnozę, że to liszaj płaski.
Najpierw kilka miesięcy było leczenie maściami, ale nie pomagało zbytnio, więc konieczne było obrzezanie całkowite. Długo się wahałem, ale w końcu zrobiłem to. Przy okazji udało się zeskrobać część skóry przyklejonej do żołędzia i jest szansa, że się nie sklei z powrotem. Zobaczymy.

Przed zabiegiem wyglądałem tak.

a tak wyglądała blizna:

Dzień po było trochę ciężko i mdlałem jak każdy normalny facet na widok krwi ;) , więc przy zmianie opatrunku potrzebna była pomoc i najlepiej się czułem robiąc to na leżąco. Ale to tylko pierwsza zmiana opatrunku, potem już było spoko.

Wyglądało to tak

Dziś jestem 5 dzień po zabiegu, blizna się goi i wyglądam tak

Teraz ta blizna to w zasadzie jedyny obszar mojej szczególnej troski. Smarowanie i pilnowanie by się nie skleiło.
Żołądź jest trochę jakby zdrętwiały. Martwi mnie ten jasny żółtawy kolor. Jak by był mało ukrwiony. Też tak mieliście? To opuchlizna ? Przejdzie ?

Co myślicie o tym szyciu ?
 

zane77

Active member
Widzę, że jak nie robił tego dr Tondel albo dr Drabina to cisza w wątku ;)

Jak długo robicie opatrunki? Ja jeszcze robię ciasne na noc, ale strasznie mnie męczy to wstawanie w nocy. Zauważyłem też, że jak pozwolę wackowi pooddychać bez opatrunku to po godzinie zbiera się limfa i puchnie skóra pod żołędziem, więc chyba te opatrunki muszę zakładać, bo zaraz po zdjęciu opatrunku nie mam nic spuchnięte.

Dla zainteresowanych pokazuję stan przyjaciela po 10 dniach od zabiegu.

 

zane77

Active member
2 lutego, we wtorek idę na zdjęcie szwów, za 7 dni... Czekam tylko by uwolnić go i pozwolić chociaż na nocne wzwody, bo niewyspany ciągle jestem.
 

zane77

Active member
Stary, ty słuchasz się lekarzy, czy sam się leczysz kolego?
Gdybym tego nie zrobił, napletek przyrósłby mi z czasem do żołędzi a na końcu zarosła cewka moczowa. Chyba słaba alternatywa dla "okaleczenia" jak ty to nazywasz.
Daj na luz.
Mało kto robi to dla fanu. Większość opisywanych tu histori wynika z powodów medycznych.
Ja też lubiłem swój napletek i wędzidełko. Pół roku się biłem z myślami.
 

zane77

Active member
Kurde, u Was też się tak długo utrzymywała opuchlizna pozostałości po wędzidełku i ujścia cewki ? W ogóle cały czubek jest spuchnięty.
To 13 dzień i meczy mnie to sklejanie i sikanie cieniutkim strumieniem.


Dzisiaj też już mam spokój z miejscem po rozklejeniu przyrośniętej blaszki do żołędzia. Jestem z tego mega zadowolony. Nie było pewności, czy to się tak uda, ale widać dr wiedział co robi. Oto historia tego miejsca w 13 dni.

 

zane77

Active member
Acha, na prv było pytanie jak to zrobiłem, że mi szwy nie puszczają. Jasne mam nocne wzwody i to po kilka razy się bodzę, ale myslę, że sukces tkwi w ciasnym opatrunku. Zmieniam 2 razy dziennie. na dzień luźniejszy, na noc ciaśniejszy. Składam gazik 9x9 po dłogości (36 cm) na szerokość ok 1,5 cm i takim bandażem owijam ciasno żołądź i cześć trzonu (jakieś 0,5 - 1 cm), potem dalej ciasno zawijam plastrem na całej długości by zachodził aż na skórę trzonu ok 0,5 cm.
W ten sposób "kokon" się nie przesunie i nie spadnie a w przypadku wzwodu trzon jest gruby i twardy, a kokon nie zmienia obwodu i szycie nie jest narażone na rozerwanie.
Oczywiście taki wzwód boli, więc szybko się budzę, by rozchodzić.
Może komuś pomoże mój sposób.
 

80051

Active member
Kurde grube jaja z tymi wzwodami są, u mnie 7 dzien po zabiegu i zadnych problemow, luzne opatrunki zakladam na dzien i noc i w sumie wydaje sie byc git póki co. Mnie sie wydaje że takie mocne ściskające opatrunki żeby przeciwdziałać efektom wzwodu to jakieś takie nienaturalne i bolesne jest... ale może gadam głupoty :p ja staram sie to przetrwac po prostu, zimne oklady nie pomagaja
 

zane77

Active member
Cześć, powoli kończy się moja historia. 25 dzień wygląda tak :


Trochę blizn jest na razie. Mam Contractubex, plastry i jeszcze jakieś tam silikonowe żele. Na razie Contractubex stosuję delikatnie.

W przyszłym tygodniu idę do dermatologa na kontrolę. Ciekawe co mi powie, co z tym liszajem płaskim robimy dalej.

Dla ciekawych widoku we wzwodzie:


Już wszystko zagojone przynajmniej z zewnątrz tak to wygląda.
 

80051

Active member
Na razie Contractubex stosuję delikatnie.

i jak daje to rade? ja dzisiaj ide do apteki po żel sylikonowy, pewnie zamiennik tego co stosujesz. faktycznie widać zmiany z dnia na dzień? mnie mój szew mocno piecze/swędzi, wiec goi sie tam jakos. oby te maście i żele sprawiły że ta blizna sie na zero wyrówna
 

zane77

Active member
Daje daje. Contractubex nie jest żelowy tylko na cebuli i jeszcze jakichś dwóch składnikach. To trochę inna zasada działania niż silikonowe. Dużo ludzi tu go polecało, więc kupiłem. Zobaczymy. Na górze miałem spory zrost i jakby trochę znikał po kilku dniach.
 

zane77

Active member
No powiem Wam, że jak bym nie miał tej choroby napleta to bym sobie nie dał go wyciąć "dla poprawy wizerunku". Ewentualnie rozważyłbym częściowe tak by zostawić jak najwięcej wewnętrznej blaszki napletka.
Po pierwszej próbie wniosek : U mnie walenie tylko z żelem przy pornolu. Nie widzę innej drogi.
Na sucho i na szybko "w kącie" sobie nie zwalę ;) Niestety jest zmiana spora. Nie ma tego mega punktu stymulacji w postaci wędzidełka, który w moim przypadku robił 90% roboty. Trochę go zostało na samym czubku jakieś 5 mm i to mam wrażenie mnie ratuje. Blizna po wędzidełku jest mało wrażliwa.
Pocieszam się, że może teraz będę mniej czasu marnował na brandzlowanie, bo robiłem to zbyt często. Może jestem uzależniony od pornoli i brandzlowania, no nie wiem. Był tu gdzieś wątek o tym jak zaprzestanie masturbacji dodaje sił i człowiek (facet) staje się w końcu bystry, bardziej skupiony i w ogóle najzajebistszy. Sportowcy mają zakaz seksu 3 dni przed zawodami. Czuję się zmuszony do przeprowadzenia takiego doświadczenia/odwyku.
Seksu z żoną jeszcze nie próbowałem, na razie sam ogarniam jak się posługiwać nową "odsłoną" przyrodzenia.

Jak ktoś to kiedyś będzie czytał zastanawiając się nad poprawą wyglądu swojego przyjaciela, bo mu nadmiar skóry napleta powoduje nieprzyjemne odruchy gdzieś w trzewiach i się porównuje z lśniącymi, twardymi i apetycznymi pałkami z pornoli, to przestrzegam, że po obrzezaniu całkowitym, prawie 4 tygodnie po zabiegu nie umiem zrobić sobie dobrze "na szybko" jak kiedyś bez poślizgu na dłoni.
 

80051

Active member
Dobra dobra, też tak mówiłem po pierwszym i drugim waleniu, ale jak już zeszlo mi psychiczne przebie że coś może być nie tak to przy trzecim waleniu bylo juz serio przyjemnie. Niestety olbrzymi minus jak mówisz - nie da sie zwalić na szybko w kącie, zawsze sobie cale zycie myslalem ze to kobiety maja zajebiscie bo moga sobie palcem po lechtaczce zjechac gdziekolwiek by nie byly, a faceeeci to gdzies jeszcze muszą spuścizne po sobie zostawic. No to jak sie obrzezać to to już jest w ogole w chuj nie wykonalne na rzecz tego żelu. Dziwnie sie wali, ale msle ze na spokojnie. Trzeba sie nauczyc na nowo walic imo
 

zane77

Active member
Trzeba pilnować kolejnej rzeczy na liście zakupów obok srajtaśmy, tabletek do zmywarki i masła w lodówce.
 

80051

Active member
Dokładnie tak, ja kupiłem sobie wczoraj Żel USG z Ziaja i sprawdza sie, owszem, ale jest na bazie wody wiec tzreba troche dolać w sesji walenia zeby nie wyschlo. Jeden z kolegow z forum polecał mi na priv natomiast żel ale na bazie sylikonu. Kapka żelu i jedziesz pół godziny
 

Podobne tematy

Do góry