Mam poważny problem ze stworzeniem sobie wytrzymałego opatrunku i to w taki sposób żeby nie nasiąkał moczem. Już dzisiaj robiłem chyba 5 razy opatrunek bo za każdym razem mi się rozlatywał, np. podczas chodzenia albo zmiany pozycji siedzenia dżony wyślizgiwał się z niego. No jakaś masakra. Za chwilę znowu muszę zrobić na nowo bo już czuję że coś tam jest nie tak. A przecież każde odklejanie gazy od dżonego boli i podrażnia blizny i opuchliznę.
Używam gazy, bandaża i nieraz też plastrów żeby to się nie rozwijało.
Na początku brałem po prostu jedną gazę 10x10 i próbowałem ją owinąć no ale jest za duża. Do tego jedną "nitkę" bandaży ale to wszystko było jakieś takie rozklekotane. W porównaniu do oryginalnego opatrunku. Wiem że nie zrobię tego tak samo bo wiadomo że teraz to boli, a wtedy było znieczulenie
Próbowałem też tego słynnego hoddoga ale to już w ogóle nieudany pomysł. Bo tu trzeba trzymać dżonego, żeby nie opadł i ukuł jajec szwami, tu trzeba trzymać jedną gazę i starać się owinąc aby przylegała. tu drugą, to wszystko podrzymać... i szybko jakoś owinąć bandażem. LIPA.
Wróciłem do wcześniejszego sposoby ale pociąłem gazę mniejsze części, bandaż też na ćwiartki żeby nie był taki szeroki ale dalej to się kupy nie trzyma. Dżony wychodzi.
A próbuję to robić tak żeby nie osikać bandaża, bo jak osikam to raz - że zarazki, dwa dyskomfort, a trzy mokre gacie - a tak się nie da funkcjonować.
Słuchajcie, jak to zrobić? Może nie potrzebnie próbuję główkę dokładnie owinąć tą gazą, bo wiadomo te zaokrąglenia są trudne do dokładnego owinięcia. Może zrobić coś na zasadzie rurki, która będzie wystawała ponad dżonego ale góra główki będzie odkryta?
Proszę o jakieś rady bo ja nic nie robię cały dzień tylko odwijam i na nowo zawijam, odwijam i zawijam, kiedy wydaje mi się że już zrobiłem dobrze to za 10 minut dżony wychodzi i proces od nowa. Chciałbym żeby opatrunek przetrwał dwa dni. a nie minutę.
Używam gazy, bandaża i nieraz też plastrów żeby to się nie rozwijało.
Na początku brałem po prostu jedną gazę 10x10 i próbowałem ją owinąć no ale jest za duża. Do tego jedną "nitkę" bandaży ale to wszystko było jakieś takie rozklekotane. W porównaniu do oryginalnego opatrunku. Wiem że nie zrobię tego tak samo bo wiadomo że teraz to boli, a wtedy było znieczulenie
Próbowałem też tego słynnego hoddoga ale to już w ogóle nieudany pomysł. Bo tu trzeba trzymać dżonego, żeby nie opadł i ukuł jajec szwami, tu trzeba trzymać jedną gazę i starać się owinąc aby przylegała. tu drugą, to wszystko podrzymać... i szybko jakoś owinąć bandażem. LIPA.
Wróciłem do wcześniejszego sposoby ale pociąłem gazę mniejsze części, bandaż też na ćwiartki żeby nie był taki szeroki ale dalej to się kupy nie trzyma. Dżony wychodzi.
A próbuję to robić tak żeby nie osikać bandaża, bo jak osikam to raz - że zarazki, dwa dyskomfort, a trzy mokre gacie - a tak się nie da funkcjonować.
Słuchajcie, jak to zrobić? Może nie potrzebnie próbuję główkę dokładnie owinąć tą gazą, bo wiadomo te zaokrąglenia są trudne do dokładnego owinięcia. Może zrobić coś na zasadzie rurki, która będzie wystawała ponad dżonego ale góra główki będzie odkryta?
Proszę o jakieś rady bo ja nic nie robię cały dzień tylko odwijam i na nowo zawijam, odwijam i zawijam, kiedy wydaje mi się że już zrobiłem dobrze to za 10 minut dżony wychodzi i proces od nowa. Chciałbym żeby opatrunek przetrwał dwa dni. a nie minutę.