Witam, mój narzeczony, który za 2 tygodnie zostanie moim mężem, ma stulejkę, ale chyba nie bardzo zdaje sobie z tego sprawę. Kiedyś zapytałam go o to i powiedział, że tak po prostu ma i uciął temat. Jesteśmy ze sobą od dwóch lat i kiedyś seks między nami był zupełnie inny i częściej go uprawialiśmy, od około pół roku mąż twierdzi, że stracił ochotę przez problemy w firmie. Mam wrażenie, że powodemu utraty ochoty może być właśnie stulejka. Wiem, że mnie nie zdradza na 100% dlatego nic innego do głowy mi nie przychodzi. Czytałam na Waszym forum jakie problemy może powodować stulejka i martwię się o niego. Poza tym, ja mam dosyć wysokie libido i chciałabym uprawiać seks o wiele częściej niż jest to teraz. Ledwo udaje mi się go namówić na raz w tygodniu, a ja bym chciała conajmniej 3-4. Może to i głupie pytanie, ale jak ja mam mu przetłumaczyć, że pozbycie się stulejki może rozwiązać jego problemy? On chyba nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie ona mu przeszkadza, albo nie chce mi o tym powiedzieć. Kocham go i chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak.
Pozdrawiam
Edit: nie napisałam najważniejszego, podczas wzwodu napletek zsuwa się najwyżej do połowy żołędzia i to i tak już ledwo ledwo. Póżniej go zaczyna boleć przy próbach ściągnięcia dalej. Żadnych blizn na nim nie zauważyłam, więc chyba mu nie pękał. Nie znam się na tym aż tak konkretnie.
Pozdrawiam
Edit: nie napisałam najważniejszego, podczas wzwodu napletek zsuwa się najwyżej do połowy żołędzia i to i tak już ledwo ledwo. Póżniej go zaczyna boleć przy próbach ściągnięcia dalej. Żadnych blizn na nim nie zauważyłam, więc chyba mu nie pękał. Nie znam się na tym aż tak konkretnie.