1. Rozpoznanie:
Krótkie wędzidełko, blizny na długim napletku, które spowodowały zwężenie napletka. Nie miałem nawet częściowej stulejki, bo w stanie wiotkim i we wzwodzie mogłem odsłonić zołądź, chociaż we wzwodzie musiałem sobie pomóc i za żołędzią robił mi się wałek z zwiniętego napletka.
2. Postępowanie:
Prywatna wizyta u urologa dr Marka Beldy z Multimedici we Wrocławia (06.06.2012). Stwierdziłem, że skoro idę pod nóż, to chcę być operowany przez dobrego urologa, a w legnickim szpitalu są rzeżnicy. Nie miałem kasy na prywatny zabieg, dlatego cierpliwie czekałem aż odezwą się z Multimedici. Zabieg miałem dzisiaj (12.03.2013). Jeśli chodzi o dokumenty bezpośrednio przed zabiegiem, to potrzebowałem dowód osobisty, ubezpieczenie zdrowotne i skierowanie na oddział urologii wystawione przez rodzinnego lekarza.
3. Motywacja:
Już parę lat temu czułem, że coś jest ze mną nie w porządku – członek po stosunku był obolały, a skutkowało to tym, że nie miałem ochoty na kolejne rundy, bo mnie bolało. Kiedyś naderwałem wędzidełko, średnio przyjemna sprawa, no ale zagoiło się, a problem trwał. Z czasem zaczęło się pogarszać, czasem już nawet podczas stosunku mnie bolało, długi napletek powodował, ze gumka się zsuwała, co jak wiadomo odrywa od tego, o czym powinien myśleć – czasem skutkowało to spadkiem ciśnienia…. Po uświadomieniu sobie swojego problemu poszedłem do urologa i już byłem w 100% zdecydowany na zabieg. Nie powiem, takie problemy miały wpływ na poczucie własnej wartości….
4. Zabieg:
Zabieg został wykonany w trybie „chirurgii jednego dnia”. Na początku papierologia, wypełnianie oświadczeń, następnie przyjęcie – w sali przebrałem się w jednorazową piżamkę, poczekałem chwilę, przyszła pani, która zaprowadzila mnie na blok i przygotowała wstępnie do zabiegu. Następnie przyszedł lekarz w towarzystwie asystenta. Powiedziałem, że chcę być obrzezany, bo początkowo chciał wyciąć ten pierścień z bliznami i zszyć (czyli częściowe). Obrzezanie prawdopodobnie w stylu high&loose, a jak bardzo loose, to okaże się za jakiś czas. Potem znieczulenie i luz. Podczas zabiegu nic nie czułem, może coś delikatnie pod koniec, ale nie chciałem kolejnego znieczulenia. Po zabiegu znów papierologia, poczekałem na transport, przyjechał kumpel no i jestem w domu.
5. Po zabiegu:
Wrażenia po zabiegu jak najbardziej pozytywne – pełen profesjonalizm personelu, wszystko wiadomo co i jak. Zabieg też nie był aż taki straszny – miałem kiedyś zmiażdżonego palca z otwartym złamaniem i składanie tego to dopiero był hardkor – także obrzezanie to pikuś.
Póki co nie brałem żadnych tabletek, bo nie boli aż tak mocno, żeby była potrzeba. Jest pewna nadwrażliwość no i ogólnie pobolewa.
Wedle zaleceń lekarza opatrunek zmienię jutro, no chyba, że zasikam go okrutnie.
Krótkie wędzidełko, blizny na długim napletku, które spowodowały zwężenie napletka. Nie miałem nawet częściowej stulejki, bo w stanie wiotkim i we wzwodzie mogłem odsłonić zołądź, chociaż we wzwodzie musiałem sobie pomóc i za żołędzią robił mi się wałek z zwiniętego napletka.
2. Postępowanie:
Prywatna wizyta u urologa dr Marka Beldy z Multimedici we Wrocławia (06.06.2012). Stwierdziłem, że skoro idę pod nóż, to chcę być operowany przez dobrego urologa, a w legnickim szpitalu są rzeżnicy. Nie miałem kasy na prywatny zabieg, dlatego cierpliwie czekałem aż odezwą się z Multimedici. Zabieg miałem dzisiaj (12.03.2013). Jeśli chodzi o dokumenty bezpośrednio przed zabiegiem, to potrzebowałem dowód osobisty, ubezpieczenie zdrowotne i skierowanie na oddział urologii wystawione przez rodzinnego lekarza.
3. Motywacja:
Już parę lat temu czułem, że coś jest ze mną nie w porządku – członek po stosunku był obolały, a skutkowało to tym, że nie miałem ochoty na kolejne rundy, bo mnie bolało. Kiedyś naderwałem wędzidełko, średnio przyjemna sprawa, no ale zagoiło się, a problem trwał. Z czasem zaczęło się pogarszać, czasem już nawet podczas stosunku mnie bolało, długi napletek powodował, ze gumka się zsuwała, co jak wiadomo odrywa od tego, o czym powinien myśleć – czasem skutkowało to spadkiem ciśnienia…. Po uświadomieniu sobie swojego problemu poszedłem do urologa i już byłem w 100% zdecydowany na zabieg. Nie powiem, takie problemy miały wpływ na poczucie własnej wartości….
4. Zabieg:
Zabieg został wykonany w trybie „chirurgii jednego dnia”. Na początku papierologia, wypełnianie oświadczeń, następnie przyjęcie – w sali przebrałem się w jednorazową piżamkę, poczekałem chwilę, przyszła pani, która zaprowadzila mnie na blok i przygotowała wstępnie do zabiegu. Następnie przyszedł lekarz w towarzystwie asystenta. Powiedziałem, że chcę być obrzezany, bo początkowo chciał wyciąć ten pierścień z bliznami i zszyć (czyli częściowe). Obrzezanie prawdopodobnie w stylu high&loose, a jak bardzo loose, to okaże się za jakiś czas. Potem znieczulenie i luz. Podczas zabiegu nic nie czułem, może coś delikatnie pod koniec, ale nie chciałem kolejnego znieczulenia. Po zabiegu znów papierologia, poczekałem na transport, przyjechał kumpel no i jestem w domu.
5. Po zabiegu:
Wrażenia po zabiegu jak najbardziej pozytywne – pełen profesjonalizm personelu, wszystko wiadomo co i jak. Zabieg też nie był aż taki straszny – miałem kiedyś zmiażdżonego palca z otwartym złamaniem i składanie tego to dopiero był hardkor – także obrzezanie to pikuś.
Póki co nie brałem żadnych tabletek, bo nie boli aż tak mocno, żeby była potrzeba. Jest pewna nadwrażliwość no i ogólnie pobolewa.
Wedle zaleceń lekarza opatrunek zmienię jutro, no chyba, że zasikam go okrutnie.