Wczoraj miałem zabieg obrzezania staplerem, miałem też wycinane wędzidełko. Powiem Wam, że sam zabieg był bardziej przerażający, niż bolesny, ale to chyba normalne. Na początku dostałem kilka zastrzyków, to powodowało bół, a potem po prostu dziwne, nieprzyjemne uczucie. Po wycięciu wędzidełka, sam stapler nie był taki straszny, lekarz powiedział, że może zaboleć, ale nic nie czułem. Następnie zabandażowanie, 30 minut na sali, lekarz dał wypis i do domu. Później (jak zeszło znieczulenie) przez dosłownie 2 godziny zaczął się koszmar, gdyż członek strasznie piekł i bolał w różnych miejscach. Wziąłem ketonal, po 2 godzinach ból magicznie ustąpił. Całą noc przespałem bez żadnych problemów. Na drugi dzień po 24 h miałem zdjąć opatrunek i lekarz mi dał maść do smarowania i mówił, że ewentualnie jak chce, to mogę członka owinąć gazą. Zacząłem zdejmować opatrunek, zszedł zaskakująco dobrze i wtedy pierwszy raz zobaczyłem jak wygląda mój penis po obrzezaniu. I powiem Wam, że jeżeli chodzi o górę, która była wycinana i zszywana staplerem to bajka. Nie czuje bólu, wszystko jest zrobione prosto i równo, napletek wygląda super, szwów prawie nie widać. Jak przeglądałem na forum zdjęcia, które były robione metodą klasyczną czy laserem, to mój członek wygląda tak, jak innych po 2tygodniowej rekonwalescencji. Od strony wędzidełka, wygląda to nieco gorzej, jest widoczna rana, trochę spuchnięte, ale to chyba normalne po wycięciu. Lekarz mi mówił, żeby dać sobie 2-3 dni odpoczynku, a potem można normalnie żyć jak przedtem, no oczywiście unikać tylko masturbacji itp. Także z tych wszystkich metod obrzezania, tą polecam jak najbardziej.
#Edit Dodam jeszcze, że sam zabieg nie trwał nawet 10 minut