• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Obrzezanie - dzień po dniu

KMB91

New member
Cześć,
Spędziłem tutaj sporo czasu, przeglądając to forum w związku ze swoją stulejką. W ramach wdzięczności za Wasze przypadki, przyszedł czas, żeby podzielić się swoją historią.

Zaczęło się pewnie jakieś 3-4 lata temu od dość niewinnego zwężenia, które powstawało na napletku. Na szczęście pierwsze objawy stulejki i problemy z odciąganiem skóry z przyjaciela udało się jakoś załagodzić i w pewnym momencie pierścień prawie znikł. Wszystko co piękne jednak szybko się kończy i po jakimś czasie nastąpiło znowu mocniejsze zwężenie w ujściu napletka i postępowało tak sobie z dnia na dzień. Minęło trochę czasu, zanim zdecydowałem się udać do lekarza - naiwny myślałem, że uda mi się to znowu cofnąć, tak jak miało to już kiedyś miejsce ("gotowałem" przyjaciela w rumianku - trochę to faktycznie pomogło, jednak cały proces zaszedł już chyba po prostu za daleko). Niestety się przeliczyłem, a stulejka powodowała coraz więcej problemów - od braku przyjemności z seksu, po problemy natury higienicznej. Przyszedł wreszcie czas wizyty kontrolnej, wyrok - operacja :)

Zastanawiałem się trochę nad formą cięcia, które chciałbym mieć. Dzięki Waszym przypadkom byłem zdecydowany na obrzezanie całkowite. Do dnia samej operacji, która miała miejsce 1 września, nie byłem jednak pewny czy będę miał plastykę czy jednak obrzezanie (sam skłaniałem się właśnie do obrzezania, najlepiej w stylu high & tight). Będąc na łożu, było mi już w zasadzie wszystko jedno, byleby pozbyć się tego syfu. W odpowiedzi na to, co mnie czeka, usłyszałem, że będzie to obrzezanie całkowite, gdyż stulejka jest mocno zaawansowana i w zasadzie pozwoliłem lekarzowi działać z nadzieją, że wybierze dla mnie najlepsze rozwiązanie. Ostatecznie okazało się, że lekarz zdecydował się na Low and Tight. Operacja miała miejsce w Szpitalu Mazovia w Warszawie (w ramach NFZ). Sam zabieg mogłem mieć robiony w zasadzie 2 tyg po wizycie kontrolnej, nie pasował mi jednak termin, więc trochę musiałem poczekać.

Kilka zdjęć obrazujących przypadłość:
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet

Operacja.
Jak już wspominałem, cięcie miało miejsce w Szpitalu Mazovia w Warszawie. Pojawiłem się 30 minut przed zabiegiem. Wypełniłem odpowiednie kwestionariusze, otrzymałem cudowne odzienie i poszedłem na stół. Pielęgniarka kazała mi się położyć pośladkami na specjalnej poduszce, która fajnie podgrzewała tyłek :) Krótka pogawędka, parawanik przed oczy i czekamy na lekarza. W między czasie mój przyjaciel został czymś spryskany - spowodowało to jego lekkie rozgrzanie. Następnie został założony na niego jakiś pierścień, pojawił się też lekarz - czas zaczynać :)

Z większości historii wyczytać się dało, że znieczulenie to w zasadzie najgorszy moment samej operacji. Przyszła więc pora, żeby się o tym przekonać. Lekarz na bieżąco informował mnie, co dzieje się za parawanem. Pierwsze znieczulenie - będę czuł mocne rozpieranie w prąciu. Samo ukłucie praktycznie bezbolesne, rozpieranie faktycznie było odczuwalne, jednak było to raczej nawet przyjemne :) Kolejne ukłucie z drugiej strony - również do zniesienia. Trzeci strzał, w wędzidełko, był chyba najgorszy, niemniej jakoś mnie nie powalił. Było jeszcze jakieś 4 dziubnięcie w napletek.

Zarówno lekarz jak i pielęgniarka cały czas podtrzymywali kontakt, pytali o to jak się czuję itp - dzięki temu sama operacja przebiegała w miłej atmosferze. Nadszedł ten moment, w którym zaczęła się główna część przedstawienia. Dawało się odczuć/usłyszeć, że coś się dzieje. Najbardziej bolesną chwilą było wycięcie wędzidełka - dało się je odczuć, przy czym trzeba być naprawdę mało odpornym na ból, żeby zacząć stękać z tego powodu, tym bardziej, że samo wycięcie zajęło raptem sekundę - trach i po sprawie. Lekarz działał dalej a ja spokojnie sobie leżałem i rozważałem o przyszłości (gdyby nie kontakt co jakiś czas ze strony pielęgniarki/lekarza, bardzo prawdopodobne, że bym sobie zasnął) :)

W pewnym momencie, wpatrując się w sufit, w odbiciu jednej z maszyn, dostrzegłem, że faktycznie coś z tym moim przyjacielem się dzieje - taka uwaga dla tych co mają słabsze nerwy - nie rozglądajcie się za bardzo po sali operacyjnej :) Byłem na tyle ciekawy, że co i raz wracałem sobie wzrokiem i patrzyłem co tam się majstruje - szkoda tylko, że jakość odbicia nie była w HD (a może to i lepiej :) ). Z odczuć, które mi jeszcze towarzyszyły, dodałbym samo wycinanie skóry, przy czym wiedziałem, że jest ona odrywana, niemniej porównałbym to do odrywania starego plastra, który ledwo trzyma się na skórze. Ponadto co jakiś czas do mych uszu docierał warkot jakiegoś sprzętu - spodziewam się, że był to jakiś laser/zgrzewacz tamujący krwotoki. Z takich informacji, które mogłyby Was zainteresować jest jeszcze moment samego szycia - praktycznie wcale niewyczuwalny.

I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o samą operację. Nie ma czego się bać - odwagi panowie!

Po zabiegu zerknąłem jeszcze na swojego przyjaciela, żadnych spuchnięć, żadnego bólu, robota wyglądała na naprawdę dobrze wykonaną. Jeszcze demonstracja zakładania opatrunku i można schodzić z łoża. Poszedłem do gabinetu, otrzymałem zalecenie, żeby przez 2 dni nie zdejmować opatrunku, później zmieniać codziennie, dbać o higienę, przemywać octeniseptem. Do tego doszedł też antybiotyk - Augmentin i ewentualnie Paracetamol, gdyby ból był nie do zniesienia. Zastanawiałem się przed operacją, czy po operacji nie łyknąć od razu jakiegoś painkillera, dałem jednak sobie z tym spokój - nie było to potrzebne. Do tego trzymamy małego w górze i nie pijemy nic przed snem, żeby uniknąć wzwodów. Wizyta kontrolna za 3 tygodnie, gdyby jednak coś się działo, mam się zgłosić wcześniej.

Po wszystkim skoczyłem sobie do apteki, potem w metro i pociągiem do domu. Podróż zajęła ponad godzinę - żadnych dolegliwości bólowych.

Kilka zdjęć (ten biały sznurek to słuchawki ;) )
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet

1 Noc
Wróciłem do domu - przyszła pora na oddanie moczu. Zdecydowałem się na przyjęcie kobiecej pozycji, żeby nie upaćkać ścian i wszystkiego dookoła podczas sikania. Chwila skupienia, zastanawiania się "jak to będzie?"... i sru - poszło. Ciśnienie znacznie większe niż podczas oddawania moczu przed operacją. Musiałem się trochę pohamować, żeby nie naruszyć szwów :)

Przyszedł czas na sen... a w zasadzie na leżakowanie, bo zasnąć się nie dało. Odczuwałem w kroku pewien dyskomfort związany z odkryciem żołędzi, przy czym kiedy dotykałem żołądź palcami, nic mnie nie bolało. Wzwodów większych też nie doświadczyłem, przy czym skorzystałem kilkukrotnie z wkładów do lodówek turystycznych, żeby trochę ochłodzić zapędy przyjaciela. Do tego też, z racji chłodniejszych nocy, spałem przy otwartym oknie. Miałem trochę obawy, że mimo wszystko przez noc pojawi się gdzieniegdzie trochę krwi, jednak nic takiego na szczęście nie miało miejsca.

1 dzień po zabiegu
Po kilku h leżakowania, przyszedł czas na poranną toaletę - raz,dwa, trzy i po sprawie. Dalej jest "wysokie ciśnienie" i co nieco się rozbruzguje, stąd trzeba jednak korzystać z pozycji mniej naturalnej dla panów :)

Tak wygląda sam opatrunek na członku (jak widać żadnych śladów krwi - doceniam robotę lekarza):
Imgur: The most awesome images on the Internet

Dzień w zasadzie minął bez żadnych rewelacji, cały czas towarzyszy mi lekki dyskomfort związany z odkryciem napletka. Nie ma po za tym żadnych szarpnięć.

2 Noc
Tutaj podobnie jak podczas pierwszej nocy po zabiegu - nie dało się spać, aczkolwiek raz na jakiś czas udało mi się zmrużyć oko. Jakość snu byłaby pewnie lepsza, gdyby nie fakt, że przyjaciel przestał współpracować i chciał się kilka razy wymknąć :p Niezbędne okazały się okłady z lodu i wizyty w toalecie (podajże przez noc 4 razy musiałem oddawać mocz). Na szczęście śladów krwi w dalszym ciągu nie uświadczyłem.

Tak to wszystko wygląda na ten moment. Dziś rano mój kompan pożegnał się z opatrunkiem i ujrzał światło dzienne. Będę starał się na bieżąco przekazywać Wam informacje związane z przebiegiem gojenia. Na ten moment napiszę tylko tyle - wygląda dobrze :)

Pozdrawiam
 

KMB91

New member
Przyszła pora na ciąg dalszy.

2 dzień po zabiegu
Nastał ten moment, w którym trzeba było swojego przyjaciela zapoznać ze światem zewnętrznym. Miałem sporo obaw, niemniej nic nie wskazywało na to, żeby były jakieś problemy (brak krwi na opatrunku). Nie wiem jakich plastrów użyto do obklejenia mojego kompana, ale musiałem się sporo natrudzić, żeby je zdjąć. Żeby ułatwić sobie trochę sprawę, moczyłem członka w letniej przegotowanej wodzie - pomogło. Cała "procedura" zajęła mi około 20 minut, a sam widok spowodował uśmiech na twarzy - żadnych oponek, jeden drobny strupek, lekka opuchlizna. Jak na tak wczesną porę po zabiegu, byłem w szoku (pozytywnym rzecz jasna), że to wszystko tak wygląda. A najbardziej cieszyłem się z tego, że żaden ze szwów nie powoduje ciągnięcia - jedyny dyskomfort związany jest z nadwrażliwością.

Zdjęcia z rana:
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet

Po zdjęciu opatrunku, kilka razy oddawałem mocz. W jednej z prób zdecydowałem się trochę powalczyć i zwiększyć ciśnienie - przyjaciel zniósł to bardzo dobrze, nie było żadnego rwania szwów czy pękania strupków. Postarałem się go też kilka razy dopuścić do kontrolowanych wzwodów :) - też zdał egzamin celująco.

Zdjęcia po południu:
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet

3 Noc
Przyszła pora, żeby położyć się spać. Tym razem znowu ciężko było zasnąć, niemniej udało mi się kilkukrotnie zmrużyć oczy. Budziłem się 3 krotnie za sprawą wzwodów. Tym razem żeby uspokoić małego wystarczyło same oddawanie moczu. Prze trzeciej pobudce, kiedy wstawałem z łóżka, wzwód był na tyle mocny, że myślałem, że coś mi się mogło rozerwać. Na szczęście szwy są na tyle mocne, że nic takiego się nie stało, do tego nie uświadczyłem też krwi.

3 dzień po zabiegu
Wszystko przebiega sprawnie. W zasadzie gdybym wcześniej nie zwolnił się z pracy, to mógłbym do niej pójść, a tak relaksuję się spokojnie w domu :D
Jedyne co mnie zastanawia, to taka galaretka, która zrobiła się przy wędzidełku (poniżej zdjęcie)

Imgur: The most awesome images on the Internet

Miał ktoś z Was taką przypadłość? Zejdzie samo, czy trzeba w jakiś sposób w to ingerować?
 

KMB91

New member
Cały czas go jeszcze na wszelki wypadek bandażuję i może po prostu za mocno uciskam w celu powstrzymywania ewentualnych wzwodów. Dam mu trochę swobody.

Dzięki za zwrócenie uwagi!
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Jezeli masz tak caly czas a nie przez mocne ściskanie to sprawdzilbym na twoim miejscu czy nie masz przypadkiem liszaja twardzinowego. Liszaj przeważnie zaczyna sie na napletku, skora robi sie biala i malo elastyczna co powoduje stulejke, jezeli za wczasu sie nie obrzeza moze przejsc na żołądź. Polecam lekturę

http://meskiezdrowie.pl/rok-po-obrzezaniu-i-problem-57.html
 

KMB91

New member
Dzięki za link. Muszę w takim razie zacząć go baczniej obserwować. Poczekam do wtorku na rozwój sytuacji i jak nic się nie poprawi, trzeba będzie się udać z wizytą.

Tutaj jeszcze dokładniejsze zdjęcia tej "galarety" (jest jej coraz więcej). Nie boli, jest dość miękka i wystająca. Jakbym ją pewnie przebił iglą, to by się rozlała - nie chcę na razie jednak kombinować i przedobrzyć :)
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet

Pojawia się także w ujściu cewki - trochę mi ją blokując (muszę mocnej siknąć, żeby mocz się wydostał). Może to być to wszystko spowodowane przez Octenisept?
Imgur: The most awesome images on the Internet
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
W pierwsze dwa a nawet trzy tygodnie wszystko jest mozliwe. Złuszczanie skory z grzyba, opuchlizna, wysięki w roznych miejscach, cos bylo ciete usunięte i szyte. Organizm roznie i w różnym czasie sobie ze wszystkim radzi. Najważniejsze tak naprawdę by szwy nie puściły i nie otworzyła sie rana. L&T najmniej mi sie podoba, usunięcie calego wew napletka zrobi z fiuta kołek drewna. No ale lepsze L&T niz stulejka całkowita jak w twoim przypadku. Jezeli grzyb faktycznie jest bialy to udaj sie do dermatologa i powiedz ze obawiasz sie ze masz liszaja twardzinowego.
 

Tracer93

New member
W pierwsze dwa a nawet trzy tygodnie wszystko jest mozliwe. Złuszczanie skory z grzyba, opuchlizna, wysięki w roznych miejscach, cos bylo ciete usunięte i szyte. Organizm roznie i w różnym czasie sobie ze wszystkim radzi. Najważniejsze tak naprawdę by szwy nie puściły i nie otworzyła sie rana. L&T najmniej mi sie podoba, usunięcie calego wew napletka zrobi z fiuta kołek drewna. No ale lepsze L&T niz stulejka całkowita jak w twoim przypadku. Jezeli grzyb faktycznie jest bialy to udaj sie do dermatologa i powiedz ze obawiasz sie ze masz liszaja twardzinowego.

Czemu robi kołek ? Twierdzisz, że doznania znikną ?
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Jak masz takie obrzezanie to sie przekonasz sam. Nie ma wedzidelka ktore daje doznania gdy sue je napina, nie ma skory ktora by sie poruszlala, bo jest ciasno zszyte. Nie ma nic wew napletka ktory jest delikatniejszy, pozostaja jedynie doznania z grzyba ktory po roku czy dwoch zrobi sie bardziej odporny na dotyk. Bedziesz pchal i mial odczucica jakbys nie umial dopchac do konca, bo nie ma wedzidelka ktore daje to doznanie ;)
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Osobiste i zaslyszane. Mimo ze nie mam L&T to i tak duuzo z odczuc zniknęło po obrzezaniu, a jestem prawie dwa lata po, więc wiem co mowie, co innego dwa czy trzy miesiace po jak wszystko jest świeże to doznania sa wyjebiste, ale po czasie jak wszystko dochodzi po zabiegu do ladu to ubywa tego sporo. Najbardziej brakuje mi wlasnie doznan z wedzidelka, ktore napinajac sie przy seksie "oszukuje cie" ze pchasz do konca, nie wiem czy to jasno napisałem :D teraz ciagnac za pozostalosc skory nie ma tego odczucia juz. Mimo ze polowa wedzidelka mi zostala no ale zeby działalo jak powinno musi byc poczatek (przy grzybie) i koniec czyli na wew napletku. U mnie tego konca nie ma bo nie mam napletka, wiec wedzidelko mimo ze jest kawalek nie naciaga sie i nie daje tego zajebistego uczucia.
 

ebook123

New member
Diesel chcesz powiedziec ze seks po obrzezaniu jest mniej przyjemny?. A co z popędem itp?.
Nie frustruje cie troche brak bodźców ?.
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Jest inny, pewnie gdybym nie znał bodzcow przed zabiegiem to bym nie marudził :D popęd nie ma nic wspolnego z odcięciem kawalka skóry. To całkiem inna bajka. Ja nie mowie ze jest brak bodźców, jest ich mniej niz z napletkiem, sa troche inne. Szkoda mi tylko wedzidelka, ale i tak pala podoba mi sie bardziej po niz przed zabiegiem.
 

ebook123

New member
Ok ??????. Powiedz mi partnerkę masz ?. Jak to wplynelo na sprawy lozkowe ?. Jest lepiej czy gorzej?. Czy moze użyjemy eufemizmu inaczej?.
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Tak mam, jest teraz tak samo. Na początku bylo inaczej. To nie tak ze całe życie seksualne sie zmienia, kilka bodźców jest innych i tyle. Chociaz sa tacy co maja zalamanie po zabiegu.
 
Ostatnia edycja:

Tracer93

New member
Wiesz ja przed zabiegiem raz uprawiałem seks, a raczej próbowałem. Zerwało mi się wędzidełko i poleciałem z tym do chirurga, który przyszył je niżej. Potem próbowałem coś działać, ale każde odciągnięcie napletka w zwodzie kończyło się bólem. Także nie zwlekając postanowiłem, że się obrzezam.
 

KMB91

New member
Co ma być, to będzie. Natomiast co do samego seksu, to jakoś zawsze dla mnie bardziej liczyło się zadowolenie partnerki, niż moje. Nie wiem, może po prostu jestem zbyt altruistyczny :)

4 Noc
Wreszcie nadszedł ten moment... udało się normalnie zasnąć :) Pospałem sobie 3 godziny, potem na moment się przebudziłem, ale nie interweniowałem w żaden sposób i znowu sobie zasnąłem na kolejne 2h, po których się przebudziłem i doznałem baaardzo mocnego wzwodu, który dość solidnie dał w kość :) Obyło się na szczęście bez krwawienia. Potem położyłem się dalej i już normalnie wstałem po kolejnych godzinach snu.

4 dzień po zabiegu
Dziś z rana, postanowiłem dać trochę swojemu królewiczowi odpoczynku - pozwisał sobie swobodnie. Mogę normalnie "jeździć" paluchami po żołędziu - nie ma żadnego dyskomfortu, gorzej, gdy ten dotknął przypadkiem jakiegoś materiału (nie było to przyjemne doznanie). Sam żołądź w dalszym ciągu jest jasnego koloru, nie pojawiają się jednak żadne strupy, ani inne cuda, które w jakiś sposób mogłyby niepokoić. W dniu dzisiejszym wyjaśniła się też kwestia galarety. Najpierw mniejsze plamki, zamieniły się w jakąś maź, wieczorem z kolei, z moją lekką pomocą pozbyłem się większego balonika. Z tego samego "materiału" blokuje mi się też cały czas ujście cewki. Oddając mocz, blokuje/zbiera on mi się w żołędziu, dopiero po tym jak oddam go trochę więcej (bądź siknę mocniej), cewka się rozszerza i mocz jest wydalony. Całość odbywa się w asyście lekkiego bólu, szczególnie w pierwszym etapie oddawania moczu (porównałbym to do drażnienia cewki jakimiś kamieniami).

Poniżej stan obecny (zdjęcia jeszcze z galaretami, jutro w świetle dziennym zrobię już bez nich):
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet

To tyle na ten moment - czas na kolejną nocną batalię :)
 

KMB91

New member
5 Noc
Można powiedzieć, że robi się pomału bardzo fajnie. W nocy tylko jedna pobudka, do tego raczej bezbolesna, ale lać chciało mi się niemiłosiernie :) Potem zachciało mi się wreszcie poleżeć trochę "na boku"... i tak mi się jakoś przyjemnie zasnęło :)

5 dzień po zabiegu
Rano przywitało mnie trochę krwi na opatrunku, która wyszła z pozostałości po wędzidełku. Mocz oddaje mi się coraz łatwiej, mogę to robić bardziej zdecydowanie, bez konsekwencji związanych z bólami szwów. Ujście cewki wydaje się być coraz bardziej drożne. Królewicz wydaje się być w dalszym ciągu trochę opuchnięty. Do tego dziś zaczęły mnie pierwszy raz kłuć szwy - stały się tak jakby bardziej szorstkie.

Zdjęcia:
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
Imgur: The most awesome images on the Internet
 
Ostatnia edycja:

KMB91

New member
6-8 dni po zabiegu
+ budzę się w nocy w zasadzie tylko raz. Zdarzają się mocne wzwody, sprawiają one jednak coraz mniej problemu, a szwy spokojnie dają radę
+ królewicz częściej przebywa na wolności oraz z galotach (bez osłony bandażem) i coraz lepiej sobie radzi z tą sytuacją. Żołądź jest jednak na tyle delikatny, że jak dłużej poleży na jakichś szwach od bokserek to się troszkę odkształca :)


- szwy sztywnieją i niektóre wbijają się w skórę (musiałem je trochę przyciąć cążkami)
- ujście cewki jest cały czas zalepiane, mocz oddaje mi się jednak z coraz większą łatwością
- w dalszym ciągu utrzymuje się lekka opuchlizna

Posmarowałem sobie raz rany alantanem (nie miałem tego w zaleceniach), nie wiem czy to do końca było słuszne - rany się trochę upłynniły (chociaż z 2 strony to może i dobrze?). Płukanie octeniseptem też lekko ograniczyłem, niech sobie wszystko spokojnie podsycha. Samopoczucie rewelacyjne, wszystko idzie na razie zgodnie z planem :)

20.09 mam wizytę kontrolną.
 

Podobne tematy

Do góry