• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Mój przypadek, PRZESTROGA i pytania

zalupekzalupek

New member
Cześć.
Temat poruszyłem już w czyimś wątku, ale może jednak warto stworzyć mój własny.
Minęło właśnie 5 dni od zabiegu na częściowe obrzezanie. Już pierwszego dnia wieczorem (chyba podczas mycia) napletek zsunął mi się na dół i tak został, bo nie chciałem go ruszać z tym szwami - czyli przez 5 dni jest ściągnięty pod żołądź. Dopiero wczoraj przeczytałem, że jest to zdecydowanie niezalecane i może powstać załupek. Męczyłem się wczoraj godzinę (na sucho, jak i pod prysznicem na mokro) i niestety nie udaje mi się jakkolwiek naciągnąć skóry na żołądź. Zwłaszcza problematyczna jest prawa strona, bez opuchlizny, bo nie mogę jej w ogóle naciągnąć na trzon żołędzia (dochodzi jedynie do końca rowka i nie chce wskoczyć dalej) - zupełnie tak, jakby było za mało skóry (a to raczej wykluczone, bo zaraz bezpośrednio po zabiegu napletek był normalnie nasunięty na prawie połowę żołędzia (pewnie z 40%)). Dodatkowo, zadanie naciągnięcia jest utrudnione przez wciąż dość świeże szwy i ranki - wszystko boli i kłuje - staram się to naciągać zdecydowanie i mocno, ale jest pewna granica. Dlatego też zresztą nie wygląda za ładnie, bo z ranek zaczęło się na nowo sączyć przez moje uciski etc. Trochę też się suchy zaczął robić na żołędziu i w jednym miejscu opuchlizny.
Zdjęcia:
https://imgur.com/Q5BcbyQ
https://imgur.com/SlZSnZm
https://imgur.com/BAYcNKC
https://imgur.com/zZB9OFv

Co myślicie? Czy wygląda Wam to na nieszczęsny załupek? (http://meskiezdrowie.pl/8-dni-po-zabiegu-oponka-5965.html) Ta oponka(/opuchlizna?) po lewej galanta jest swoją drogą... Mniej więcej już od drugiego dnia jest tak duża i raczej nie maleje (może dziś minimalnie, ale nie jestem jeszcze pewien).

P.S. Opatrunek zdjąłem już po ~2 godzinach od zabiegu, bo miałem wrażenie, że mnie mocno uciska - od wtedy nie założyłem ani jednego opatrunku, bo mam ten komfort, że mogę przebywać non stop w domu i chodzę ze sprzętem na wierzchu cały dzień, bez majtek (czy to źle?). Małego moczę 2-3 razy po kilka minut w rumianku. Nic więcej nie robiłem. Doktor twierdził, że nie ma znaczenia, czy będę starał się go nosić uniesionym do góry.


AKTUALIZACJA:
Dzisiaj pojechałem do chirurga (innego, bo mój był niedostępny) - obejrzał, przez ok. 2 minuty starał się naciągnąć skórę z powrotem na żołądź (momentami bolało okropnie, do tego stopnia, że zaczynałem krzyczeć, ale wytrzymywałem), ale bez skutku. Stwierdził, że jest zbyt mało skóry, aby dało się to zrobić i jego zdaniem to nie jest załupek - natomiast opuchlizna na boku jest rzeczywiście jakimś stanem zapalnym ponad normę i trzeba się nią zająć: poprosił mnie o okładanie Rivanolem 3 razy dziennie po kilka minut i przepisał mi antybiotyk (inny niż ten, który brałem przez 5 dni po zabiegu). Jeśli opuchlizna będzie się robiła mocno czerwona/fioletowa, albo będę miał jakiekolwiek wątpliwości, to mam się zgłosić do niego ponownie jutro/pojutrze.

Zastanawiam się, czy warto poznać opinię jeszcze jednego doktora, czy faktycznie zbyt bardzo się przejmowałem i wcale to nie jest załupek?
 

EjBar

New member
To wszystko jest normalne
Opuchlizna a oponka - cięzko to odróżnic, opuchlizna niby rzecz normalna ale oponka juz nie
moj wyglada i wygladał identycznie, bylem u urologa, obejrzał powiedzial ze wszystko ok tylko jest stan zapalny i zapisał mi tabletki z antybiotykiem, ktore bralem przez tydzien az do dzis
jesli sie nie da naciągnąć - trudno, u mnie tez sie nie dało
wszystko będzie w porządku, ale jeśli zauwazysz jakies dodatkowe komplikacje to zgłoś sie do lekarza. :)
 

zalupekzalupek

New member

Bardzo dziękuję za odzew. Cieszy mnie wydźwięk Twojego komentarza i niewątpliwie napawa on optymizmem, jednak po wcześniejszym kilkugodzinnym wertowaniu forum i paru innych stron dałbym sobie wczoraj rękę uciąć, że na pewno mam załupek/stan zaraz przed i bezwzględnie wymaga on jak najszybszego odprowadzenia napletka na żołądź. Prawdę mówiąc mało osób ma/miało ten problem, co my, czyli stale ściągnięty napletek pod żołądź, a jeśli już tak, to były to nimeal wyłącznie przypadki właśnie załupkowe, np.:
http://meskiezdrowie.pl/po-zabiegu-glupi-ja-zalupek-4148.html
http://meskiezdrowie.pl/nie-moge-zsunac-napletka-na-4952.html

Oczywiście każdy przypadek trzeba rozpatrywać osobno, więc dobrze, że wybrałem się do specjalisty, ale na tyle mocno mi weszło w głowę, że to z pewnością jest quasi-załupek w moim przypadku, że wciąż we mnie pozostało sporo niepewności i obaw.
Niepokoi choćby fakt, że naciągnięcie skóry z prawej strony (niespuchniętej) wydaje się zupełnie niemożliwym, a przecież bezpośrednio po zabiegu żołądź był pokryty napletkiem w połowie - zdjęcie:
https://imgur.com/74MBNB4

Czy w takim razie nic złego się nie stało, że napletek zsunął się całkowicie i pozostał tak przez tyle dni? Slogany "Nie pozostawiajcie zaciągniętego napletka, nieokrywającego żołędzi na długo" brzmiały przerażająco. Jestem zaskoczony, ale bardzo mnie to cieszy. Miejmy nadzieję, że Rivanol rzeczywiście "działa cuda" i na dniach będzie widać poprawę, a wszelkie kłucia i delikatne pieczenie przejdą w niepamięć.
 

Kroot

New member
Mi lekarz na opuchlizne zalecil oklady z lodu. trzymalem je od czasu kiedy wrocilem do domu okolo 5 dni i nie pojawila sie u mnei ani na chwilke opuchlizna. polecam sprobowac bo wg mojego lekarza mialo to zmiejszyc opuchlizne, ale najwyrazniej udalo sie zeby nie powstala. P.s. przepraszam za ortografie, mam brytyjska klawiature
 

zalupekzalupek

New member
Mi lekarz na opuchlizne zalecil oklady z lodu. trzymalem je od czasu kiedy wrocilem do domu okolo 5 dni i nie pojawila sie u mnei ani na chwilke opuchlizna. polecam sprobowac bo wg mojego lekarza mialo to zmiejszyc opuchlizne, ale najwyrazniej udalo sie zeby nie powstala. P.s. przepraszam za ortografie, mam brytyjska klawiature

Dzięki za kolejną odpowiedź.
Rzeczywiście, ja również słyszałem o tym patencie - co prawda mi żaden z doktorów o tym nawet nie wspomniał, więc na razie nie stosowałem, ale coraz poważniej to rozważam. Zwykły lód/mrożonka chyba sprawdzi się równie dobrze.
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Jak dla mnie typowa oponka. Widac ze sie zacisnelo na lini szycia i za nia juz napuchlo. Czyli chlonka ma trudnosci z odplywem. Udaj sie do swojego lekarza moze jemu uda się naciągnąć



Kroot co na brytyjskiej nie ma np Capslocka ze nie umiesz wpisac duzych liter po kropce? Bzdury piszesz klawiatura jak jest qwerty to jest wszedzie taka sama. A w Anglii wlasnie obowiązuje uklad qwerty. Co najwyzej możesz nie miec polskiego windowsa i nie będziesz miał polskich liter jak ąęść itd. Ale teraz do windowsa można ściągnąć nakladke językową z panelu ustawień(i zapewne masz polski jezyk) wiec to tez nie jest wymówka.
 
Ostatnia edycja:

zalupekzalupek

New member
Dzięki, diesel - fajnie, że Ty też zabrałeś tu głos. W moich oczach też to tak wygląda - niestety dopiero w przyszłym tygodniu po świętach będzie dostępny doktor, który wykonywał mi zabieg. Nie powinno się nic stać przez ten tydzień, jeśli tak zostawię?
Swoją drogą, od wczoraj stosuję te okłady z Rivanolu (po 3 razy dziennie, nasiąknięty opatrunek) i dziś rano po raz pierwszy zauważalnie opuchlizna się zmniejszyła - ale nie znacząco. Przez zauważalnie mam na myśli jedynie to, że nie trzeba specjalnie się doszukiwać różnic, bo od razu zauważyłem, że jest nieco lepiej. Nie wiem o ile, może zaledwie milimetr/dwa mniej w średnicy. Choć kiedy już wstałem, po ok. 1,5h opuchlizna delikatnie znowu nabrzmiała, ale chyba nie do takiego stopnia, jak wcześniej. Mam nadzieję, że jutro będzie jeszcze mniejsza i z czystym sumieniem będę mógł stwierdzić, że faktycznie maleje. Odstawiłem też na razie rumianek, bo sporo z Was odradzało stosowanie jednocześnie Rivanolu i rumianku - a doktor wręcz przeciwnie, zalecał mi i moczenie w rumianku, i okłady z Rivanolu...
Zastanawiam się jeszcze nad noszeniem sprzętu do góry - mój doktor powiedział, że to nie ma znaczenia, co jednak całkowicie rzeczy temu, co można przeczytać tutaj na forum. Nie ukrywam, że takie noszenie będzie dla mnie trochę problematyczne, bo biegam po mieszkaniu bez majtek i musiałbym go sobie jakoś przywiązać do ciała, żeby nie majtał do dołu, a przylegał do podbrzusza skierowany do góry. Staram się zresztą za dużo nie chodzić i głównie siedzę, a jak tylko mogę, to leżę, ale to głównie dopiero w nocy.
 

dieselpower

Moderator
Członek Załogi
Jedz na sor albo co moze innemu sie uda wcisnąć pod napletek oponke. Nie powinno sie zwlekać bo moze juz później nie wrócić do normalnego stanu.
 

zalupekzalupek

New member
Ok, dzięki za szybką odpowiedź. Rozważam jazdę do jeszcze jednego urologa z polecenia, choć ten ostatni również ma dobrą renomę i jeśli nie widział w tym stanie nic specjalnie niepokojącego, to powinien też mieć rację. Niemniej zawsze warto poznać opinię większej ilości oczu - dzięki, przemyślę.
 

zalupekzalupek

New member
Jedz na sor albo co moze innemu sie uda wcisnąć pod napletek oponke. Nie powinno sie zwlekać bo moze juz później nie wrócić do normalnego stanu.

Jeszcze jedno pytanie - czy Rivanolem mogę okładać członka, jeśli zaczęło mi się sączyć/krwawić z jednej ranki? Do tej pory było dosyć ładnie pod tym względem i po pierwszym dniu żadnej, większej krwi nie widziałem (delikatne ślady jedynie z żółtawym zabarwem), a teraz, po już 4 okładach z Rivanolem taki oto widok zastałem:
https://imgur.com/10EnVtf

Po obmyciu i odsączeniu papierem nieco lepiej, ale widać, że ranka będzie jeszcze trochę krwawiła teraz:
https://imgur.com/jchBKBp

Rivanol nie jest chyba ostrym środkiem, więc wydaję mi się, że mogę dalej go okładać w takim stanie, zgadza się?
 

zalupekzalupek

New member
Słuchajcie, mam wrażenie, że jeden szew zaczął się wrastać pod skórę - zajrzyjcie proszę i dajcie znać, jak to wygląda Waszym okiem?
https://imgur.com/8DvAMY3

Chodzi o ten szew na samym środku:
https://imgur.com/hvPn6U5

Wcześniej on trochę puścił i rana się nieco rozlazła - zaczęła ropieć i go "zarosła".
(Zdjęcia sprzed paru dni, chronologicznie - rozwalanie się rany)
https://imgur.com/FOclQNv
https://imgur.com/zdM9Kdg
https://imgur.com/XUaXrKH

Czuję, że jest to czarne jest twarde, zwłaszcza to bardziej z prawej (po lewo chyba jakiś strupek), więc to chyba musi być szew. A jeśli tak, to czy powinienem go jak najszybciej wyciągnąć? Samemu raczej nie daję rady - może penseta by trochę pomogła, ale pewnie rozwalił bym sobie tę ranę na nowo, więc nie wiem, czy to dobry pomysł. Zostaje SOR w tym momencie? Czy może w ogóle przesadzam i nic się nie zrośnie, a z wyjęciem późniejszym szwu nie będzie najmniejszego problemu?

P.S. Szwy mam rozpuszczalne.
 
Ostatnia edycja:

wieczny_stulej

New member
To o co ta cała draka, skoro masz rozpuszczalne szwy, bo nie rozumiem?

Miałem podobną sytuacje co ty. Przez miesiąc chodziłem z oponką na wierzchu (trochę mniejszą od tej twojej) aż dopiero lekarz podczas wizyty miesiąc po naciągnął mi skórę na żołędzia i przykrył tą oponkę.

Jedź na ten SOR i powiedz, aby to zobaczyli i naciągnęli Ci te resztki napletka na żołądź i będziesz git.
 

zalupekzalupek

New member
Przejąłem się nieco dlatego, że przy poprzednich zabiegach mimo, że były rozpuszczalne, to i tak miałem przyjść na wyciągnięcie, jeśli po 2 tygodniach jeszcze jakieś były - więc z tą ich samorozpuszczalnością może tak do końca nie jest. A wolałbym, żeby nie trzeba było potem nacinać skóry i inwazyjnie ich wyciągać. Ale może nie zarosną aż w takim stopniu.
Z naciągnięciem skóry zaczekam już do wtorku na własne ryzyko - wtedy widzę się z doktorem, który dokonywał zabiegu i mam do niego największe zaufanie. Na razie z dnia na dzień opuchlizna robi się coraz mniejsza (bardzo powoli, ale jednak). Jestem raczej dobrej myśli. Skoro jeden doświadczony chirurg nie był w stanie tego dokonać i ocenił sytuację na bezpieczną i nie widział ryzyka załupka, to wolę już tego nie ruszać aż do wtorkowej wizyty. Niemniej dziękuję Wam bardzo za każdy komentarz i opinię - każdą czytam i biorę ją do siebie.
 

sierota

New member
Jak to teraz wygląda? Ile jesteś już po zabiegu?

Dopilnuj tego, bo miałem identyczną oponkę, tyle że nawet mniejszą, do pewnego momentu się zmieniała, aż w końcu przestała. Lekarz podczas wizyt kontrolnych mówił, że wszystko ok i się samo wchłonie, o naciąganiu napletka nie było nic mowy kiedykolwiek, a teraz miesiąc po jak oponka nadal się utrzymuje, to stwierdził, że będzie potrzebny drugi zabieg, bo to się już nie wchłonie.

Także uważaj, bo do tygodnia po jeszcze można coś działać, a potem może być już za późno!
 

zalupekzalupek

New member
Sierota, czytałem Twoje posty i pamiętam Twój przypadek - ja jutro się z doktorem widzę i wszystko się wyjaśni. Obecnie jestem 11 dni po zabiegu i opuchlizna z dnia na dzień robi się coraz mniejsza - ale bardzo powoli. Obecnie wygląda tak:
https://imgur.com/bJdTGGj

Najczęściej rano jest najmniejsza, a po całym dniu delikatnie puchnie - ale to też zależy.
Podejrzewam, że jutro będzie próba naciągnięcia napletka na żołądź przez doktora. Oby poszło łatwiej niż ostatnio i tym razem się udało. Mnie przedwczoraj było ciężko, ale mam wrażenie, że nieco łatwiej niż wcześniej, ale i tak bezskutecznie.
 

zalupekzalupek

New member
Dziś rano opuchlizna chyba była najmniejsza jak do tej pory (przez ostatnie 2-4 dni przestała maleć, dopiero dziś się coś "ruszyło" ponownie) (zdjęcie):
https://imgur.com/NqXkglx

Pojechałem zaraz potem na umówioną wizytę i doktorowi za którymś razem udało się nasunąć napletek na żołądź (tylko trochę bolało), choć początkowo był już gotów zostawić, jak jest, bo coś ciężko szło i twierdził, że na razie nic groźnego się nie dzieje. Ale chyba dobrze, że ostatecznie zdecydował pomęczyć go jeszcze chwilę i żołądź się nim okrył. Obecnie wygląda tak (zdjęcie):
https://imgur.com/gJAWxyl

A teraz robię co mogę, aby napletek się nie zsunął, bo mam obawę, że mnie nie uda się go z powrotem naciągnąć na żołądź. Chodzę w gaciach ze sprzętem uniesionym ku górze, bo jak leżałem "na waleta" z luźno spuszczonym siusiakiem do dołu, to powoli szwy zaczynały się odsłaniać i napletek schodził coraz niżej. Ciekawe jak będzie w nocy, choćby przy wzwodach - warto go owinąć na noc w gazik i podkleić taśmą, jak to co poniektórzy na forum robili, aby napletek pozostawał cały czas na żołędziu?
I czy powinienem teraz tę skórę trochę "ćwiczyć"? Czy na razie najlepiej zostawić jak jest i nic nie ruszać? Do moczenia w rumianku chyba powinienem napletek ściągnąć całkowicie, nie? Dlatego na razie nie moczę, niech może przez choć jeden dzień po tych prawie 2 tygodniach chodzenia ze ściągniętym napletkiem żołądź pozostanie zakryty i ta opuchlizna zejdzie, jak tylko może.
 

sierota

New member
Byłem na konsultacji u lekarza, który wykonywał zabieg oraz u drugiego, który jest na tym forum powszechnie szanowany oraz polecany tutaj i na innych forach (nazwiskami nie chcę tu rzucać), Czuję się zobligowany Ci o tym napisać, bo nasze przypadki są bardzo do siebie podobne i może Cię zainteresować co powiedzieli moi lekarze.

Tak to wygląda obecnie: https://imgur.com/a/BRn57

Pierwszy, ten który wykonywał zabieg, naciągnął mi skórę po raz kolejny (z trudem ale ostatecznie dał radę) i oświadczył, że wszystko jest w najlepszym porządku i że nie spotkał się jeszcze z przypadkiem, aby po częściowym, ktoś tej oponki nie miał. Pytałem go o to, czy nie powinno być to naciągnięte wcześniej, zaraz po zabiegu albo w pierwszych tygodniach, tak jak sugerują to tutaj na forum, ale on stwierdził, że nie ma to żadnego znaczenia. Na pytania o fuszerkę i o to czy to kiedykolwiek zniknie nieco się zdenerwował i powiedział, że nie ma sprawy, jak coś to on to wytnie, ale narazie nadal będzie utrzymywał, że wszystko jest ok, mam naciągać i przyjść za pare miesięcy (przypominam iż jest to dla mnie właściwie niewykonalne). Dał mi jakąś maść na blizny i coś do smarowania dla lepszego poślizgu.

Uznałem, że wizyty u niego nie mają sensu, więc poszedłem do innego lekarza, tym razem takiego polecanego na tym forum oraz na stronie stulejka.com.

Doktor odrazu przeszedł do rzeczy i powiedział, aby mu to pokazać. Jego pierwsze słowa brzmiały: "fuszerka - nie łudź się, że to zniknie" :( Powiem szczerze, że powinno mnie to zmartwić, ale w tamtej chwili jakoś lepiej się poczułem, gdy wreszcie powiedział mi to ktoś kompetentny z doświadczeniem w tych tematach. To co mówił doktor trochę rozmija się z tym co mówią tutaj na forum, ale to przytoczę.

Generalnie chodzi o to, że według doktora oponka sama w sobie, jeśli tylko się pojawi, jest już problemem, a samo naciąganie nic nie da, bo nawet jeśli oponka zniknie, to tylko po to aby w przyszłości podczas wzwodu powracać w nieco mniejszej formie. OPONKA JEST OBJAWEM PARTACTWA I BRAKU DOŚWIADCZENIA CHIRURGA! - przy prawidłowo przeprowadzonej operacji ona nie ma prawa się pojawić. Kiedy się pojawia? Przede wszystkim przy nieumiejętnie przeprowadzonym, zbyt oszczędnym obrzezaniu częściowym. Dlatego też jak tłumaczył doktor, on nigdy zabiegów częściowych nie wykonuje (chyba, że na wyraźne żądanie pacjenta, ale wtedy nie bierze za to odpowiedzialności), bo są one obarczone dużym ryzykiem błędu, który ciężko jest przewidzieć, bo każdy organizm reaguje inaczej. Jeśli czyta to ktoś przed zabiegiem, to jeśli chcesz sobie oszczędzić powikłań, oponki i bólu, rób od razu normalne, całościowe obrzezanie, bo jest ono prostsze do wykonania, łatwiejsze w pielęgnacji i szybciej się goi. Mi tego niestety nikt wcześniej nie powiedział. Naciąganie nic tutaj nie pomoże, bo albo nie daje nic, albo daje chwilowy efekt.

Doktor kazał poczekać jeszcze miesiąc-półtora i poddać się temu zabiegowi jeszcze raz, tym razem w wersji całkowitej. Co do naciągania to powiedział, że mogę próbować, ale nie ma to żadnego znaczenia - poprawka w takich przypadkach jest nieunikniona. Można to spróbować smarować maścią na blizny, tak aby w ogóle umożliwić naciąganie i choć częściowy zanik oponki, ale raczej mam nie spodziewać się, żeby to przyniosło jakieś wymierne efekty.

Piszę tego posta przede wszystkim dla osób przed zabiegiem, żeby się nie musieli potem tak kopać jak ja czy autor z oponką:
1. Koniecznie idźcie prywatnie
2. W pierwszym tygodniu po operacji powinniście się pojawić u lekarza conajmniej 2 razy, później do miesiąca 1 raz w tygodniu
3. Nie wybierajcie obrzezania częściowego, bo jest bolesne, problematyczne i obarczone dużym ryzykiem błędu, a korzyści z niego w zasadzie żadne

Do Ciebie autorze mam jeszcze taką radę, abyś poszedł do jakiegoś polecanego na tej stronie urologa, który ma doświadczenie w tych sprawach, bo większość urologów ogólnie zlewa zabieg obrzezania, uważa go za rutynowy, łatwy i go lekceważy. Od oponki się przecież nie umiera, ale jest to defekt, który w wielu przypadkach uniemożliwia normalne funkcjonowanie, a już na pewno dość mocno szpeci.

Mam nadzieję, że komuś tym postem pomogę - jak ktoś wam mówi, że oponka to normalna rzecz i zniknie sama albo od naciągania napletka, to zwiewajcie od niego jak najdalej. Jak już uporam się z oponką po drugim zabiegu na pewno wstawię fotki i relację dla potomnych.


===
mam nadzieję, że nie ma tutaj żadnych błędów ortograficznych czy stylistycznych, ale piszę to na szybko
 

zalupekzalupek

New member
Fajnie, że zdecydowałeś się tym wszystkim podzielić i nie szczędziłeś żadnych informacji - raz jeszcze dzięki.
Faktycznie - wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że częściowe, to cięższy orzech do zgryzienia.
Z tego, co piszesz wynika, że nawet, jeśli mój przypadek jest tożsamy z Twoim, to nie mam się co specjalnie śpieszyć z czymkolwiek - teraz i tak się już nic nie zmieni, a do ewentualnego kolejnego zabiegu i tak musi jeszcze trochę czasu upłynąć, bo nie można się ciachać tak często.
Natomiast jest mnóstwo zmiennych, które generują przeróżne finały - od organizmu (którym różnimy się wszyscy) przez pierwotny stopień stulejki, przebieg zabiegu aż po wszystko, co składa się na okres rekonwalescencji, czyli stosowane specyfiki, aktywność fizyczna, zmęczenie etc. I nie staram się tutaj sztucznie siebie samego pocieszać - cholera wie, co czas przyniesie i jak się zakończy mój przypadek. Ba! Nawet jeszcze nie wiadomo do końca, czy na pewno Ty swojego nie wykurujesz ostatecznie. Ale wszystko, co napisałeś, zdecydowanie warto wiedzieć i wziąć pod uwagę przed zabiegiem, jak również w trakcie rekonwalescencji. Wiele głosów twierdzi, że aby zabieg częściowego obrzezania zakończył się pomyślnie wystarczy zadbać o to, aby napletek nie pozostawał na zbyt długo (może godzinę, może kilka godzin, ale chyba lepiej nie dłużej) ściągnięty, bo "oponka" tworzy się błyskawicznie. Ona może doprowadzić do załupka, ale też nie musi. I pewnie tak samo może doprowadzić do wiecznego pozostania tego zgrubienia, ale możliwe, że też niekoniecznie.
Najgorsze w tym wszystkim jest natomiast to, że my, pacjenci, pod koniec drugiej dekady XXI w. musimy wciąż na własną rękę szukać porad i przestróg, aby nie wkopać się z naszym sprzętem w g.wno, bo większość doktorów wykonuje jedynie zabieg i się z nami żegna. Praktycznie żadnych specjalnych zaleceń, żadnych porad, a co najgorsze - żadnej lekcji na temat tego, co może pójść nie tak i jak zadbać o to, aby do tego nie doszło. A potem patrzą na nas jak na idiotów, że przychodzimy do nich po raz enty i zawracamy im głowę, bo "pojawił się problem". Ale nie, on się nie "pojawił", tylko oni sami go nam (i sobie, ale to nas akurat nie interesuje) zafundowali...

Poza tym, kurde - gdyby to częściowe wiązało się z niepowodzeniem blisko 100% zabiegów, to po co w ogóle chirurdzy się za to zabierają? Nawet jeśli byłoby im obojętne nasze późniejsze zdrowie, to sami sobie robią kłopotów... Warto więc wziąć pod uwagę fakt, że opinie najczęściej wystawia się dopiero wtedy, kiedy coś kogoś ostro wkurzy. Dlatego mimo, że na podstawie tego forum mogłoby się wydawać, że obrzezanie częściowe to samo zło, to może w rzeczywistości średnio tylko np. 20-30% przypadków kończy się powikłaniami albo nawet mniej? To i tak z pewnością brzmi przerażająco dla kogoś, kto ma się dopiero takiemu zabiegowi poddać, ale z forum można wywnioskować, że góra tyle procent, to jest udanych, a nie nieudanych. A plusy częściowego jak najbardziej istnieją, a przynajmniej tak się słyszy. Ale to też co organizm, to inaczej. Niemniej częściowe zawsze można zmienić na całkowite, a odwrotnie już nie. Z drugiej strony lepiej raz, a dobrze, więc nie dziwię się, że większość tnie od razu całość. Ja po obecnych przejściach pewnie też bym się na to zdecydował, choć przed byłem za częściowym. Obym za parę tygodni mógł jednak z uśmiechem na twarzy powiedzieć, że jednak częściowego nie żałuję. Ale ogromny żal po tych wszystkich z nas (może ostatecznie wraz ze mną...), którzy przez niekompetencję lekarzy wpadli z deszczu pod rynnę, nigdy we mnie nie przeminie...

Wracając jednak do tego konkretnego wątku...
Tobie, @sieroto, doktor naciągnął napletek dopiero po ponad miesiącu, tak? Czyli przez ponad miesiąc bez żadnego dnia wyjątku miałeś napletek cały czas ściągnięty całkowicie? Może w tym też leży pies pogrzebany - po prostu minęło zdecydowanie zbyt dużo czasu, aby nawet naciągnięcie napletka z powrotem na żołądź cokolwiek poprawiło (ale to też dopiero czas pokaże i trzymam bardzo mocno kciuki, żebyś jednak z tego wyszedł i obyło się bez kolejnej wizyty pod skalpelem, bo zwłaszcza te tygodnie dochodzenia do siebie są długie i męczące). Tym bardziej ciekawe, co ostatecznie u mnie wyniknie - gdyby jednak żaden ślad nie pozostał, to mógłby to być dowód na tę tezę z poprzedniego zdania - ale tu znów: organizm organizmowi nie równy, stulejka stulejce nie równa, zabieg zbiegowi... etc.
Tu zacytuję diesela z Twojego tematu:
"Moze byc tak ze miesiac po juz za pozno i ta oponka juz pozostanie. (...) Po czasie juz nie ma w niej chlonki a normalne tkanki. A wtedy jest za późno na naciąganie."
Kolejna różnica - pisałeś, że "(napletek) był on nieco ciasny, zakrywał 1/3, może 1/4 żołędzi i widać było, że mocno ją uciska." - u mnie to nie występuje. Po pierwsze zakrywa grubo ponad połowę żołędzia, a po drugie nie jest mocno zaciśnięty (ale "mocny", to bardzo względne określenie - musiałbym zobaczyć zdjęcie, jak to wyglądało, a i to mogłoby być nie wystarczające do jednoznacznego stwierdzenia występowania rozbieżności między naszymi przypadkami). Ciekawe też, czy ja będę w stanie naciągnąć napletek z powrotem na żołądź, kiedy już przypadkiem się "zroluje" całkowicie na dół, co u Ciebie nastąpiło dosyć szybko i też się tego obawiam. Cały czas się zastanawiam, czy moczyć dzisiaj siuśka w rumianku i liczyć na to, że uda mi się potem z powrotem naciągnąć napletek na żołądź (bo z naciągniętym chyba nie ma sensu nurkować w ziółkach), czy wstrzymać się chociaż do jutra, żeby ok. 24h pobył w "skorupce", czego nie doświadczył od prawie 2 tygodni.
 
Ostatnia edycja:

sierota

New member
Trzymaj naciągniętego ile możesz, bo jakbyś go ściągnął i nie mógł go naciągnąć to byłby przypał.


Generalnie doktor powiedział coś, co kłóci się ze słowami diesla, bo on twierdzi, że naciąganie tego napletka na dłuższą metę nic nie daje, bo jeśli oponka się już pojawiła, to znaczy, że za dużo zostawiono/za ciasno zszyto i to będzie za każdym razem po odwinięciu wracać (tak jak to się dzieje z relacji ludzi na forum, że faktycznie po erekcji czy wysiłku ta oponka im wraca na jakiś czas)

Trzymaj naciagnietego, bo narazie nic innego nie poradzisz. U mnie to też nie do końca tak było, że naciągnięty napletek zakrywa tylko 1/3 żołędzi, bo zaraz po naciągnięciu żołądź schowana była cała, tylko że wtedy u doktora penis był ze stresu mały, a później wrócił do normalnych rozmiarów i od tego info chodzenia napletek się zsunął tak do 1/3.
 

Podobne tematy

Do góry