• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Kolejny temat o w sumie tym samym...

PriusTenebrarum

New member
Witam wszystkich...
Zbieeerałem się dłuższy czas z napisaniem czegokolwiek gdziekolwiek, ale chciałbym, może już nawet nie tyle co dostać jakieś porady, a chociaż upewnić się, że idę dobrymi "tokami" myślowymi i w dobrym kierunku podążam.

Może zanim zadam to oklepane już na tym forum pytanie, to krótkim wstępem opiszę swoją "historię".
No to tak - lat mam ja niespełna dziewiętnaście. Jeśli chodzi o moje życie seksualne... Ugh, całe gimnazjum spędzone na zasadzie ,,nie wiem czymże jest kobieta, nie gadam z nimi". Po gimnazjum znalazła się oczywiście szczenięca miłość, z którą miałem swoje pierwsze przygody. Tyle, że wtedy jako ktoś kto nie miał zielonego pojęcia w temacie - tym, że kiedy pierwszy raz wsadziła mi rękę do gaci i chwilę sie nim pobawiła co spowodowało że doszedłem jakoś się szczególnie nie przejąłem.. owszem, wstyd był, ale ona się nawet nie skapnęła (jak wiedziałem co się stanie, powiedziałem żeby przestała i wyjęła rękę). Potem było już lepiej, na początku ręką, potem przeszło do zabaw oralnych, owszem, długo to jakoś nie trwało, ale dawałem radę wytrzymać 5-10-15 minut jakoś bez większego problemu. Do stosunku z nią nie doszło. Pełnego w sensie... Z następnymi partnerkami w sumie było to samo, zabawy rękami, oralne i z mojej i z ich strony, nic ponadto, po dłuższych przerwach zawsze trwało to krócej, ale po dwóch trzech podejściach (nie jednorazowo) w końcu dawało znowu radę wytrzymać te ileśtam minut :)

No wszystko fajnie, tylko po co ja to piszę?
No bo problem nie tamtego okresu dotyczy. Problem dotyczy teraźniejszości. Miałem... W sumie rok przerwy od jakiejkolwiek aktywności seksualnej. Czemu? Ugh, w roku w którym kończyłem 18stkę, nistąd ni z owąd postanowiłem poszaleć. Ale dla mnie szaleństwo nie oznacza wykorzystywania kobiet na imprezach... więc oznaczało w tym przypadku po prostu duuużo wyjazdów, wypadów i folgowanie sobie z używkami... wszelakimi, nie, nie uzależnienie i jakieś ciągi, ale używanie - na imprezach, co tydzień, co dwa tygodnie. No i tak o to jak już mi z mózgu lekko wyparowały pomysły na takie szaleństwo (od dłuższego czasu już niczego nie tykam) poznałem pewną damę, na punkcie której mi odbiło. Ale to tak typowo odbiło. Wszystko było sobie pięknie ładnie, szło w dobrym kierunku, przez pierwsze 3 miesiące związku nic. No i jak już w końcu miało do czegoś dojść... najpierw bawiła się nim dłuuugi czas i nic w sumie, a jak mnie trochę emocje poniosły, całowanie i tak dalej, tooo od durnej zabawy ręką - bach. Przeraziło mnie to. Bo to oznaczało, że co, wracam do początku? Ej no, wiem przecież, że przerwa była długa, ale żeby aż tak...
Warto tu napomknąć, że robienia sobie dobrze to ja nie szczędziłem, i tak, było to robienie sobie dobrze " w pośpiechu " i dla samozaspokojenia. I wiem również, że to pewnie tez ma na to znaczny wpływ.

Ale idąc dalej - przyznałem się, ze mam problem, bo po co to ukrywać? Przy kolejnych podejściach, już... tak... "na spokojnie" (czyli po prostu z wiedzą, że coś takeigo jest i ten problem ma miejsce) działo się przy pierwszej "rundzie" prawie zawsze to samo. Z tą różnicą, że przy pierwszym podejściu przy w sumie dotknięciu "go" ustami skończyło się od razu, przy kolejnych próbach dawało radę jakoś dłużej. Ale to wciąż było 30, może 60 sekund... a nie niegdysiejsze ileśtam minut. Jak przyszło do pierwszego stosunku, to... o dziwo trwało to z 5 minut czy ileś. Ale wcześniej była nieudana próba (nieudana, boooo zmalał po założeniu) założenia gumki z benzokainą. W sensie - ze środkiem znieczulającym. Biorąc pod uwagę fakt, ze kolejne dwie próby skończyly się po paru ruchach, zakładam, że pierwszorazowy "sukces" był zasługą właśnie znieczulacza.

No i to tyle. Teraz czas na pytania i rozkminy.
1. Biorąc pod uwagę, że pełny stosunek to dla mnie jak do tej pory 3 razy... zapewne powinienem założyć, żem młody, że to początek, i że będzie coraz lepiej?
2. Partnerka gumek nie lubi. Ja też nie, bo mam problem taki, że po założeniu erekcja... spada. Są jakieś kremy lub spray'e które znieczulają faceta, a kobiety nie?
3. Czy chodzenie z odsłoniętą żołędzią na codzień, tak jak u obrzezanych facetów, zmniejszy jej "czułość" i coś pomoze? Bo owszem, tę część penisa mom ja BARDZO wrażliwą.
4. Ćwiczę sobie w domu samemu wykrywanie tego tak zwanego "punktu bez powrotu", zatrzymywania ejakulacji i masturbacji, ale nie w pośpiechu i nie na szybko, ale... takiej minimum 10-20 minut?
+ Ćwiczę mięśnie Kegla... ale tu jest moje pytanie, bo wszędzie to polecają, ale nigdzie nie jest powiedziane PO CO tak właściwie je ćwiczyć. Mięśnie dna miednicy odpowiadają za wywołanie wytrysku, bo to dzięki ich skurczom on zachodzi o ile się nie mylę, ich zaciśnięcie po prostu tamuje dopływ nasienia do "zewnątrz"... ale co, to oznacza, że podczas stosunku mam je cały czas mieć napięte? O zgrozo, staram się oprócz zwykłego powtórzeniowego ćwiczenia, ćwiczyć go też izometrycznie (czyli stałym napięciem mięśnia przez dłuższy czas), ale wątpię żebym w jakimś najbliższym czasie doszedł do czasu dłuższego niż 2-3 minuty. Więc... wracając do pytania, w ćwiczeniu tego mięśnia chodzi o to, żeby umieć go napiąć i mieć napiętego przez długi okres czasu, czy też ćwiczenie go w jakiś inny sposób poprawia długość stosunku? Jeśli tak, to w jaki? I na co zwracać uwagę przy ćwiczeniach i przy stosunku jeśli chodzi o wykorzystanie tego mięśnia.
5. Jest jakiś sposób na skuteczniejsze wyluzowanie się i zatrzymanie lęku przy kolejnych próbach? Nie ukrywam, że trochu się stresuję, ale nie samym faktem stosunku, tylko tym kureeeewsko frustrującym faktem Przedwczesnego Wytrysku. Klimat zbudować i kobietę nakręcić... umiem, ale co z tego, jeśli potem zaliczam falstart? Wiem też, że jest to kwestia tego, że partnerka cholernie mi się podoba i... ciężko jest... uh, nie być podnieconym?
6. Iść do seksuologa, czy wstrzymać się jeszcze na jakiś czas i poczekać, czy nie przejdzie samo?
7. Pytanie jak wyżej, tylko co do środków farmakologicznych, żeli, chusteczek, czy jakichś tabletek... Próbować już, czy na razie naturalnie, na sucho i... nie wiem, dać sobie... no właśnie, ile czasu? ile prób? I dopiero wtedy próbować.

Pozdrawiam, i mam nadzieję, że komuś się będzie chciało to przeczytać... i odpowiedzieć.
 

Podobne tematy

Do góry