Cześć. Mam 13 lat i w ten poniedziałek miałem zabieg na stulejke u Dr. Siwka w Lublinie. Przybliżę wam moją historię. Zabieg OK bez bólu. Potem wyglądał co najmniej dziwnie. Pan doktor zrobił opatrunek i kazał "mocować" w górze za pomocą kawałka wycietej i złożonej bluzki. OK. Minęło kilka dni w czwartek na wizytę. Opatrunek usunięty i teraz miałem zabezpieczać go na górze gazikiem i dalej mocować go bluzką. Wszystko fajnie i wygląd duuużo się poprawił. Wczoraj pojawił się problem. Otóż pojawiła się gulka ropy po lewej stronę i jakaś substancja w bardzo małej ilości wycieka z dołu. To chyba normazabiegu. Przechodzę do sedna. Wczoraj zauważyłem, że ta bluzka mocująca, gazik jałowy no i sam członek pachnie zgnilizną. Pachnie po prostu jak zdechły kot tylko sporo słabiej. Spryskałem rumiankiem a potem się trochę umyłem (bez mydła bo boję się tam tego dotknąć) i dalej pachniał zgniłym mięsem. Zapach nie jest szczególnie mocny ale jest okropny. W poniedziałek mam wizytę. Czy wszystko jest OK bo nos mówi "nie"
Lekarz nie mówił nic o żadnym myciu, odkażaniu czy smarowaniu. W czw. mówił że wszystko ok ale wtedy nie śmierdziało. Proszę o odp. bo się troszkę martwię.
Lekarz nie mówił nic o żadnym myciu, odkażaniu czy smarowaniu. W czw. mówił że wszystko ok ale wtedy nie śmierdziało. Proszę o odp. bo się troszkę martwię.