jestem po obrzezaniu,chyba całkowitym,takim że napletek jest ucięty zaraz pod żołędziem.po operacji dostałem do smarowania detreomycynę 2,używam jej co rano na szwach. wszystko wygląda w sumie nienajgorzej,opuchlizna nieduża,trochę mnie tylko denerwuje że mam wrażenie że gojenie się stoi w miejscu(pewnie takie złudzenie).Ale dziś się troche wystraszylem.wczoraj czulem jakies pieczenie(haczące szwy,podraznienie rany?...),a dzis po smarowaniu tym srodkiem po jakims czasie Wacun dostal takich żoltawych plackow na zoledzi,a pod zoledziem troszke sie pozaczerwienialo.czy jest sie czym martwic,czy to jest po prostu 'wpisane w koszty'? dodam,ze dzis odstawilem na stałe opatrywanie,i wysmarowalem trochę obficiej detreo(po przeczytaniu posta,w ktorym gość pisał,że lekarz zalecał nie żałować tego środka). Z wędzidełka wciąż napieprza jakaś woda/surowica,ale nie za dużo,chyba to akurat tak ma być.no,rozpisałem się,chyba zawarłem wszystko co trzeba.Czekam na rady