• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

5 godzin po zabiegu ;)

high_and_tight

New member
55 godzin po zabiegu.

Pierwsza noc rewelacja! Najwyraźniej penis zmęczony całą sytuacją, jak i ja, bo w noc przespałem, jak dziecko, najwyraźniej nie było żadnej erekcji.

Oddawanie moczu bez problemu doszedłem do takiej perfekcji, że opatrunek nawet kropelką nie zamoczony :)

Zauważyłem natomiast, że większa część moszny ma bardzo ciemny kolor, z daleka wydaje się wręcz czarna. Po 48h zauważyłem, że ta czerń zamienia się w purpurę i zaczyna przypominać już bardziej pierwotny kolor. Na forum wyczytałem, że to podobno efekt znieczulenia miejscowego?

Druga noc, koszmar! Od 2 w nocy do 5 nad ranem erekcja, jak w zegarku co godzinę. Na tyle bolesna, że za każdym razem mnie wybudzała ze snu. Jedynym sposobem jej opanowania był krótki spacer po pokoju i znowu można było iść spać na godzinę :( Od 5 nad ranem do 10 sen spokojny, bez erekcji... ufff.
Dodam tylko, ze opatrunek mam cały czas ten sam (jak pisałem wcześniej doktor zalecił nie zdejmowanie go przez 72h) i cały czas (nawet w nocy!) przyklejony penis do brzucha i tutaj się zastanawiam, czy nie lepiej go 'uwolnić', by spokojnie był w pionie cały czas? Opatrunek tak profesjonalnie zrobiony,ze szansy na wymsknięcie się z niego nie ma żadnej.
Jutro pierwsze zdjęcie opatrunku i wizja lokalna penisa :)
Jakoże moja rekonwalescencja przebiega pod hasłem leżenia cały czas w łóżku i nadrabianiu zaległości w ulubionych serialach, to penis cały czas do brzucha przyklejony. Opuchlizna- na pewno jest, wnioskując po rozmiarze penisa w stanie spoczynku.

Czy uważacie, by odkleić całość od brzucha, tak by w nocy (nawet podczas erekcji) spokojnie penis byl w pozycji pionowej?
 

Loft

New member
high_and_tight napisał:
Pierwsza noc rewelacja! Najwyraźniej penis zmęczony całą sytuacją, jak i ja, bo w noc przespałem, jak dziecko, najwyraźniej nie było żadnej erekcji.
Farciarz ;] Mój chociaż pokrojony to taki twardziel, że nawet pierwszej nocy była masakra. Od 2 rano nie spałem, zasnałem po 4, a potem budziłem się co pół godziny więc możesz się uważać za farciarza :)
high_and_tight napisał:
Czy uważacie, by odkleić całość od brzucha, tak by w nocy (nawet podczas erekcji) spokojnie penis byl w pozycji pionowej?
Ja też mam przyklejonego cały czas do brzucha. Nawet w czasie snu. Wbrew pozorom mi to pomaga na nocne erekcje bo nie może się w pełni "wyprężyć" gdy jest przyklejony i mniej mnie ciągną szwy.
 

high_and_tight

New member
high_and_tight napisał:
W takim razie do pierwszej zmiany opatrunku, będzie przyklejony do brzucha.
Jestem ciekaw jutrzejszej wizji lokalnej ;)

Pierwszy raz już za mną, mam na myśli zmianę opatrunku ;)
Przygotowałem wszystkie potrzebne narzędzia: gaziki, bandaż, octenisept, zaparzyłem rumianek ;) i do dzieła.
Mimo iż doktor powiedział, że ściągnąć najlepiej opatrunek w wannie, porządnie go uprzednie wymoczyć, postanowiłem zmodyfikować trochę jego zalecenie.
Wskoczyłem wprawdzie do wanny, ale użyłem prysznica :)
Zanim zmoczyłem opatrunek, starannie i delikatnie pozbyłem się na sucho wszystkich plastrów i gazików, z zewnętrznych warstw. Mimo, że opatrunek był naprawdę solidny, poszło gładko. Ostatnią warstwę potraktowałem delikatnym strumieniem letniej wody i voila! Na szczęście żaden ze szfów nie zaplątał się w gazik, wiec zeszło od razu.

Po wykonanym procesie od-mumifikowania zobaczyłem po raz pierwszy efekt zabiegu.
Scary Movie 15 ;)
Ku mojemu miłemu zaskoczeniu, nie mam żadnej opuchlizny, żadnej oponki, nic! (i mam nadzieję, że już się nie pojawi?).
Szwy pięknie, krótko przycięte.
Niestety trzon członka wygląda masakrycznie, jakby ktoś go ostro wziął w obroty;) Cały jest posiniaczony, w purpurowe plamy, domyślam się, że to efekt znieczulenia?
Poza tym nic nadzwyczajnego ;)
Po spłukaniu prysznicem resztek skrzepów krwi, zauważyłem, że w dwóch miejscach pojawiła się świeża krew, na szczęście zaledwie kropelka.
Następnie posiniaczony zaznał pierwszej kąpieli w rumianku. Nie trwała ona 10minut, może 5 zaledwie, ale jutro już będzie dłuższa, bo się do tego lepiej przygotuję ;)
Po rumianku miejsca ingerencji skalpela spryskałem octeniseptem, wysuszyłem i założyłem swój pierwszy opatrunek.

Do opatrunku użyłem 3 gazików 5x5 cm skrzętnie nimi oplatając żołądź, które połączone plastrem pozostawiły odkryty jedynie czubek prącia.
Następnie całość obandażowałem i jeszcze raz plastrem+ polowa plastra do skóry u nasady prącia, tak by nie było szansy aby penis uciekł z opatrunku.
Ucisk mojego opatrunku jest o wiele mniejszy, niż ten po zabiegowy, jest też o wiele cieńszy, dzięki czemu bardziej dyskretny (lekarski był, jak rolka po papierze toaletowym ;)

Jutro kolejna zmiana opatrunku, ale tym razem po kąpieli w rumianku i po odkarzeniu oceniseptem, mam zamiar penisa z 1h pozostawić na swobodne wysuszenie się i pooddychanie trochę, bo jak wiadomo wtedy rany szybciej się goją, niż jak cały czas wszystko tylko w opatrunkach.

Trzymajcie kciuki, by już żadna opuchlizna się nie pojawiła, ale skoro nie ma jej 3 doby od zabiegu, to może już wcale nie będzie?
 

Podobne tematy

Do góry