• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

4 tyg po - nie wszyscy goją się rewelacyjnie.

Ardric

Member
Witam wszystkich, na wstępie chciałbym zaznaczyć, że mój temat nie jest kolejnym w stylu "zomg co się dzieje, proszę pomóżcie".
Ogólnie rzecz biorąc chciałem się tylko podzielić swoimi doświadczeniami i zwrócić uwagę na to, że nie każdy goi się tak samo pięknie oraz
że umowne "4-5 tyg po zabiegu i można śmigać" nie odnosi się do każdego.

Moja historia po krótce.
Jako dziecko (~4 roku życia? ) miałem przeprowadzony zabieg korekcji stulejki. Niestety nie doedukowany przez rodziców w okresie dorastania
z higiena "wacława" było bardzo na bakier co oczywiście zaowocowało nawróceniem problemu. Mniej więcej w okresie liceum zacząłem szperać
w internecie i po kilku tygodniach prób rozciągania napletka udało mi się go w końcu zdjąć z główki przy wzwodzie. Widząc postępy nie poddawałem się
i sam naprawiłem co zepsułem. Nie był to efekt piorunujący ale przynajmniej pozwolił mi przeżyć mój pierwszy raz - trochę bolało na początku ale z każdym
kolejnym razem było coraz lepiej.

Niestety 2 lata temu w wakacje moją obecna partnerka załapała infekcję grzybiczą w wiadomym miejscu po pływaniu w niezbyt czystym jeziorze. Jako, że
objawy wystąpiły dopiero kilka dni po fakcie (w międzyczasie nie obyło się bez seksu) grzybek automatycznie przeszedł na mnie. Pech chciał, że przez ponad rok
była to walka z wiatrakami, kiedy wydawało się że problem w końcu doleczony, infekcja powracała średnio w 2-3 miesiecznych cyklach. Efektem tego zniszczyłem
sobie wewnętrzną skórę napletka (która stała się bardzo wrażliwa na jakiekolwiek otarcia/uszkodzenia) oraz powróciła stulejka, której tym razem nie udało mi się
trwale rozciągnąć.

Mając dosyć tych niedogodności wybrałem się prywatnie do urologia i później z jego polecenia na zabieg obrzezania - również wykonany prywatnie, u dr. Wiesława
Moszczyńskiego w Gdyni.

Po krótce- zabieg i okres gojenia.

Samo krojenie bezbolesne, leżałem na łóżku przesłonięty parawanem na wysokości brzucha. Grała muzyczka, dodatkowo cały czas prowadziłem konwersacje z doktorem i
asystującą panią. Bolało jedynie w czasie zszywania (dostałem drugie znieczulenie na lewą stronę).
Powrót do Gdańska autem przez trójmiasto - tragedia, każda dziura w jezdni wywoływała wielki grymas na mojej twarzy. Po powrocie do domu 2 tabletki ibupromu zaczęły
dawać radę. W nocy obudziłem się raz koło 3:00 (erekcja) - wstałem do pionu, kilka głębokich wdechów i dalej w kimę. Niestety po 4:00 to samo i spanikowałem, nie położyłem się już spać.

Pierwsza zmiana opatrunku - 80 min; pot, wypieki na twarzy, panika (a ja głupi zamiast opatrunek Okteniseptem ściągałem go na sucho...). Opatrunek cały zakrwawiony, ale po przemyciu
oprócz opuchlizny z lewej strony i małych "gulek" pomiędzy szwami rana wyglądała dobrze.

Po około tygodniu, żołądź mimo smarowania maściami wyglądała jakby się odparzyła. Później zestrupiała (osoczem, nie krwią) i wyschła. Smarowałem Aksodermem -> kolejny tydzień i wszysto
się ładnie zagoiło (mam wrażenie, że to właśnie dzięki drastycznej przebudowie nowego naskórka praktycznie nie odczuwałem dużej nadwrażliwości na główce).

W międzyczasie moja radość zaczęła znacząco słabnąć. Rana zamiast z każdym dniem wyglądać lepiej, wyglądała tak samo jak mniej więcej tydzień po zabiegu. Po 3 tyg wyszły mi może ze 2 szwy,
kilka się poluzowało, przy próbie ich wyciągania zrezygnowałem. W poniedziałek 16.06 udałem się na wizytę do doktora: zaczął mi wyciągać szwy (bo w sumie po co mają tam jeszcze siedzieć)- no i
tutaj pierwszy z zonk, dr. stwierdził że szwy jakby zamiast się rozpuszczać w tkance zaczęły się z nią wiązać, przy wyciąganiu urywały się. Sam proces wyciągania bardzo bolesny w moim wypadku, do
tej pory spod skóry wychodzą mi jeszcze drobne kawałki urwanych nici :(
Po wyciągnięciu szwów- atrakcja wieczoru! (widoczne na 4tym zdjęciu) Rana nie zabliźniła się w jednym miejscu (krawędź rany od strony brzucha zawinęła się w dół i nie złączyła się z drugą
krawędzią od strony żołędzi. Efektem będzie konieczność przeprowadzenia korekty, ale więcej konkretów poznam dopiero pod koniec lipca, bo wtedy mam się stawić ponownie. W międzyczasie
dostałem słowną gwarancję, że nie powinna się wdać w to miejsce żadna infekcja i mam się nie przejmować i żyć normalnie (bo takie wypadki też się zdarzają).


Na chwilę obecna fizycznie czuję się w miarę dobrze, nic nie ciągnie ani nie boli w czasie erekcji. Nadwrażliwość samej żołędzi praktycznie nieobecna, tylko sama blizna + opuchlizna sprawia pewien dyskomfort.
Ale co by tu dużo mówić, cały czas mam w głowie sytuację po zabiegu kiedy wychodząc z sali doktor poklepał mnie po ramieniu i powiedział "4-5 tygodni i będzie można zacząć eksploatować kolegę :)"
Drobna panika w głowie ale staram się myśleć pozytywnie, że jeszcze wszystko wróci do normy.

To się rozpisałem... Kończąc tylko chciałem podsumować: mimo wszystko nie odwlekajcie decyzji do przeprowadzenia zabiegu. Mimo mniejszych lub (tak jak w moim wypadku) większych niedogodności na początku
jest to inwestycja na całe życie.

No i wspomniane zdjęcia:
4 tygodnie - Imgur
 

Ardric

Member
Niestety przez natłok pracy i obowiązków nie miałem kiedy tego zrobić aczkolwiek jutro chcę dzwonić i rezerwować jakiś termin w najbliższym miesiącu.
Co do całego problemu to sama wcześniej opisywana rana z czasem się zrosła ale niestety bardzo brzydko + odstający nadmiar skóry jest dodatkowo zbyt wrażliwy i pobolewa po ostrzejszych numerkach. Żyć się da, ale skoro doktor oferuje poprawkę w ramach "gwarancji" to czemu by nie skorzystać :)
 

Podobne tematy

Do góry