• Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

20+ lat, stulejka całkowita - relacja z obrzezania ;)

samurai

New member
Cześć,
jako, że wczoraj miałem zabieg, postanowiłem podzielić się moimi doświadczeniami z nim związanymi :)

Stulejkę miałem od kiedy pamiętam - na pewno ponad 15 lat. Jakieś 5-6 lat temu uświadomiłem sobie problem (stulejka całkowita - nie mogłem w ogóle ściągnąć napletka ani w spoczynku, ani we wzwodzie) i konieczność poddania się zabiegowi. Zabierałem się do tego jak pies do jeża, bo bałem się bólu + reakcji rodziny.

Pierwsza wizyta u urologa

W końcu, rok temu - po długim czytaniu tego forum - poszedłem do urologa. Tam kazał położyć mi się na stole, założył rękawiczki i chciał ściągnąć mi napletek - oczywiście mu na to nie pozwoliłem, bo wiedziałem, że ból związany z szarpnięciem (i zapewne rozerwaniem napletka) byłby okropny. Lekarz powiedział, że nie może nic powiedzieć jak sam tam do środka nie zajrzy, więc jak nie chcę mu umożliwić badania (bo łapałem go za ręce), to tym bardziej nie podejmie się zabiegu.
Tak skończyła się moja pierwsza w życiu wizyta u urologa - niczym.

Rok później, druga wizyta

Jako, że nie miałem dużo wolnego czasu, na kolejną wizytę zapisałem się do innego urologa - tym razem prywatnie. Czekałem na nią miesiąc, ale warto było.
Po wejściu do gabinetu doktor kazał mi opuścić do połowy majtki i samemu sobie ściągnąć tyle napletka, ile to możliwe. Reakcja była oczekiwana - "Uuuuuuu, jest źle - trzeba to odciąć. Powinien pan mieć to zrobione jakieś 10 lat temu" :D. Na tym zakończyła się wizyta wstępna (jak widać, lekarz wcale nie musi na siłę niczego rwać), po której zostałem zapisany na zabieg.

Miesiąc później - zabieg

Czekałem przed gabinetem na swoją kolej. Nagle, z sali zabiegowej wyszedł chłopak w moim wieku - minę miał nietęgą - szedł jak kowboj trzymając się okolic krocza a na twarzy widać było duży grymas bólu i chyba pozostałości łez...
Żałowałem, że nie przyszedłem później - jego widok tylko mnie zestresował :D
No ale nie było czasu na myślenie - doktor wzywa. Po wejściu od razu daje papier do podpisania (zgoda na zabieg), a na pytanie o tamtego chłopaka (bo powiedziałem, że był niepocieszony) doktor powiedział, że miał on wyjątkowo niski próg bólu.

Po minucie poświęconej na podpisy doktor kazał ściągnąć spodnie i majtki do kolan i położyć się na stole. Zdziwiło mnie, że nie było tam żadnego parawanu, ale myślałem, że zaraz go wprowadzą.
Myliłem się :D Zapytałem czy nie mają żadnego parawanu, bo jak niechcący tam spojrzę podczas zabiegu to jeszcze umrę z przerażenia - ale niestety, mam po prostu "nie patrzyć jak nie chcę" :p

Postanowiłem cały zabieg mieć zamknięte oczy a twarz zakryć koszulką, żeby nawet niechcący niczego nie zobaczyć. Ale za nim to nastąpiło, doktor zaczął coś robić przy moim sprzęcie - spanikowałem i strasznie się napiąłem, wyrywałem. Lekarz przestał i powiedział, że tak nie może być - przecież dopiero mnie odkaża (rzeczywiście, tylko wacikiem w spirytusie z zewnątrz czyścił napletek) i co będzie jak zacznie mnie kroić a ja zacznę się wyrywać. Odsunął się na bok - już myślałem, że po zabiegu i będę z tym gównem chodził do końca życia. Ale wtedy padły piękne słowa z ust doktora w stronę asystentki: "będę potrzebował pomocy, proszę go przytrzymać" :D. Przy okazji niechcący zauważyłem strzykawkę ze znieczuleniem - igła do najmniejszych nie należała i tylko jeszcze bardziej mnie to zaniepokoiło. No ale ok, pani mnie trzymała, a doktor dokonał pierwszego ukłucia - NIE BOLI NIC! Tylko coś poczułem, że mi tam robią. Potem drugie - też nic! Trzecie i czwarte podobnie jak te poprzednie.
No to teraz pora na 10 minut przerwy w oczekiwaniu aż znieczulenie zacznie działać.

Podchodzi doktor i asystentka. Czas na zabieg... W tym momencie przestałem patrzyć i zamknąłem oczy, a twarz przykryłem koszulką. Czuję jakiś dotyk u nasady penisa - założyli mi zacisk. Mówię, że czuję dotyk, na co lekarz pyta: "a co teraz panu robię?". Mówię, że coś u nasady, a on na to, że właśnie mnie kleszczami szczypie w górną część napletka z całej siły. Boskie znieczulenie - tak mocne, że mogliby mi i całego ptaka odciąć, a bym pewnie nie poczuł :D

Doktor przystąpił do zabiegu - najpierw skomentowali ile mam tam serka (po tylu latach to nie dziwne :p), a potem dalej robili swoje. Słyszałem tylko odgłos jakiegoś elektrycznego narzędzia - coś jak laser albo spawarka punktowa :D
Pod koniec zabiegu doktor powiedział, że mam jeszcze zrośnięty napletek z żołędzią w jednym punkcie i przez to tam się będzie dłużej goiło.

Po 15-20 minutach od rozpoczęcia cięcia, słyszałem już tylko dźwięk nitki przechodzącej przez skórę, a na koniec coś zimnego nałożonego na ptaka.
KONIEC! Bez bólu :)

Powrót do domu

Od razu po zabiegu za namową doktora poszedłem do apteki po środki przeciwbólowe - apap i ibuprom, które mam zażywać na raz po całej tabletce, żeby potęgowały swoją siłę.
Zjadłem tabletki, wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. A raczej, zacząłem stać w korkach, a znieczulenie zabiegowe przestawało działać. Tabletki zaczęły działać dopiero po dojechaniu do domu, więc trochę mnie bolało w czasie jazdy. Nie był to wielki ból, ale dyskomfort niestety był.

Dzień po zabiegu

Jestem niecałe 20 godzin po zabiegu. W nocy spało się nawet nieźle - spałem na plecach. Na szczęście nie miałem wzwodów, a nawet jak coś się zaczynało to dobry opatrunek i chłodne powietrze skutecznie to niwelowały.
Bólu związanego z cięciem napletka nie odczuwam żadnego. Nie ściągałem jeszcze opatrunku (bo przez dobę mam go nie ruszać), więc niedługo może się to zmienić - jak np. opatrunki przykleiły się do krwi - bo widać, że są czerwone :p
Dodatkowo, miałem pewne obawy co do pierwszego sikania po zabiegu. Zwlekałem z tym długo (ze 24h), mało piłem, ale jak w końcu mi się zachciało sikać to nie mogłem ukryć mojego zdumienia. Strumień leciał prosto, pół metra do przodu (do kibla bym pewnie nie wcelował, więc musiałem skorzystać z wanny), a nie jak przed zabiegiem - w dół i każdą inną stronę.

Ale żeby nie było tak różowo - jest jeden jedyny ból, którego pominąć nie mogę. Po tych 20 latach, przez które żołądź nie widziała światła dziennego, jest ona strasznie wrażliwa na dotyk.
Opatrunek mam tak skonstruowany, że widzę tylko górę żołędzi (otwór moczowy i kawałek skóry dookoła - i to właśnie te miejsca mam tak wrażliwe, że każdy ich kontakt z majtkami kończy się dużym grymasem na twarzy.
No ale cóż - trzeba trochę pocierpieć...

Pozdrawiam i zachęcam wszystkich niezdecydowanych do przeprowadzenia zabiegu - kiedyś w końcu musicie go zrobić, więc im wcześniej tym lepiej (i bezpieczniej).
 

michal321

New member
Będzie dobrze! :D

Też wczoraj miałem zabieg i tak jak u Ciebie ta wrażliwość małego na dotyk jest straszna, byle małe dotknięcie a ból jest taki, że zgina mnie na pół... ale u mnie od zabiegu minęło dopiero 20 godzin, mam nadzieje, że po kilku dniach już nie będzie taki wrażliwy :)

Pozdrawiam
 

samurai

New member
Po 23h od zabiegu zmieniłem sobie opatrunek - cała operacja trwała... 1,5h :D

Zaczęło się od odklejania taśmy klejącej przytrzymującej ptaka i opatrunki w pozycji pionowej.
Ściąganie wszystkich taśm klejących było bezbolesne, ale uwidoczniło mi skalę zniszczeń - cały opatrunek pod taśmą był czerwony od krwi :p

No to pora na ściąganie opatrunku - zaczynam od dołu, bo żołądź boli jak ^&*^$# przy każdym najmniejszym dotknięciu. No to rozwijam od dołu - napletek na swoim miejscu, brak szwów.
Jadę dalej, do połowy penisa - nadal brak szwów, a napletek w całości :D Zacząłem się zastanawiać czy doktor w ogóle coś wyciął (no ale jak kask na wierzchu, to wiadomo, że musiał).

W końcu doszedłem do miejsca, w którym napletek wchodzi pod żołądź (niestety, opatrunek też wchodził lekko pod napletek i żołądź, co było najmniej przyjemnym elementem usuwania opatrunku). Ani jednego widocznego szwu!
Dopiero po lekkim odciągnięciu napletka ukazały się niewielkie i ładnie zawiązane szwy. Wygląda mi to na zajebistą robotę.

Okazało się też, że lekko mi krew cieknie od spodu (chyba w miejscu wędzidełka) i tam jedynie widać pozabiegową masakrę. Na szczęście wycieranie krwi gazą i oczyszczanie rany przy pomocy rivanolu okazało się prawie bezbolesne - tak samo jak nałożenie dość grubej warstwy alantanu dookoła żołędzia.

Potem zawinięcie w gazę, zabezpieczenie taśmą i voila - skończone :D
Z ciekawostek - nie odczuwam żadnego bólu związanego z zabiegiem - żadne szwy nie rwą i żadne cięcie nie boli. Gdyby tylko nie ta nadwrażliwość napletka, to życie byłoby piękne :)

Mam nadzieję, że nie będzie żadnych komplikacji a krwawienie niedługo ustanie.
A co do opuchlizny - spuchnięty jest jedynie trzon penisa.
 

dzonydep

New member
Ja miałem taki patent na ściąganie opatruku: gotowałem wodę, która sobie potem stygła, żeby była letnia, rozpuszczałem w niej trochę mydła Protex. Potem wsadzasz wacka do tej wody, pływa sobie z 5 minut, i wszystko fajnie odchodzi. Polecam ;)
 

samurai

New member
Tylko, że u mnie wszystkie szwy są wchłaniające się (nawet wiem, jakich nici użyto - Caprosyn 4 0), więc pewnie 5-minutowe moczenie w ciepłej wodzie z mydłem na początku odpada :<
 

Krzys1

New member
Nie... ja też mam rozpuszczalne i je moczyłem. Mija 1,5 tygodnia i wszystkie dalej siedzą ;) Pierwsze 3 dni pilnowałem ich. Gdy zmieniałem opatrunek to tylko mokrym gazikiem punktowo przemywałem i pod bieżącą wodą opłukałem (3-7 sekund)... Również prysznic brałem w specjalnym "czepku" na penisa (jednorazowy worek "na mrożonki" + gumka recepturka :D )
Teraz już się nie przejmuję tak bardzo. Moczę penisa w roztworze woda+mydło, prysznic biorę normalnie. A szwy jak były, tak są. :)
 

samurai

New member
Ok, przekonałeś mnie :)
Jutro się najpierw namoczę kilka minut w ciepłym roztworze wody z szarym mydłem :)
Mam nadzieję , że opatrunek odpadnie bez bólu :eek:
 

dzonydep

New member
Mój algorytm był taki, że właśnie podobnie jak koledzy - foliówka na pena podczas prysznica, a potem moczenie wacka, ściągnięcie opatrunku, obmycie, octenisept, opatrunek, mocowanie do brzucha, obcisłe slipki i dalsza działalność ;)
 

samurai

New member
Druga noc po zabiegu była trochę gorsza od pierwszej.

Jak kładłem się spać bo niechcący pomyślałem o dziewczynach. Reakcja organizmu była natychmiastowa, ale na szczęście szybko ją zwalczyłem zimnym powietrzem i rozważaniami dot. matematyki i fizyki :D

W nocy budziłem się średnio co 2,5-3 godziny (ogólnie 3 razy), za każdym razem powodem były zaczątki erekcji, które na szczęście znowu udało się zwalczyć przy pomocy matematyki :p

Około 10 rano postanowiłem zmienić wczorajszy opatrunek - tym razem zastosowałem się do waszych rad i pomoczyłem ptaka w wodzie z mydłem - efekt był zdumiewający :) Nawet z tak wrażliwą żołędzią jak moja, nie odczułem prawie żadnego dyskomfortu.
Potem tylko polałem rany rivanolem, odczekałem aż wszystko wyschnie i nałożyłem alantan, po czym niezgrabnie zawiązałem nowy opatrunek (i tu też nie bolało!), w którym tym razem zastosowałem klapkę na czubku penisa, żeby można ją było otwierać do sikania.

Aha, jeszcze odnośnie krwi - praktycznie już w ogóle jej nie ma. Tylko kilka małych kropelek w okolicy wędzidełka.
Z nadwrażliwością żołędzi chyba też jest trochę lepiej ^^

Z nadzieją patrzę w przyszłość!
 

samurai

New member
Kolejny dzień, kolejny opatrunek :p

Tym razem po zdjęciu bandażów moim oczom ukazał się jeszcze mocniej spuchnięty ptak, miejscowo koloru czerwono-fioletowego (jak świeże limo pod okiem).
Krwi już praktycznie nie ma - trochę przy szwach się pojawiło jak polałem rivanolem, ale są to takie ilości, że nawet nie powinienem na nie zwracać uwagi :p

Ta noc była najgorsza do tej pory - generał chciał stanąć na baczność, ale na szczęście udało mi się nad nim zapanować.
Co do bólu, to żołądź z dnia na dzień coraz mniej wrażliwa - efekt ciągłego kontaktu z gazą :)

pozdro!
 

Farmer

New member
To i ja się dopiszę. 3 dzień mija, krwi jeszcze nieco na opatrunku zostaje, daję dużo maści alantan. Opuchlizna jest pod miejscem cięcia, koloryt wiadomy. Co do nocnych wzwodów to się zgadzam, coraz bardziej mu się wydaje że już może wszystko, wstawałem ok. 10 razy, wietrzenie na zimnym balkonie niewiele pomagało, rano lekki ból będący następstwem tychże wzwodów, chyba się szwy ponaciągały.

Ogólnie to przez to śpię po 3 godziny trzecią noc.. zobaczymy jak dalej.
 

samurai

New member
6 dzień po zabiegu

Dzisiaj przy zmianie opatrunku zauważyłem pierwsze wystające szwy :p
Do tego niewielka ilość krwi w okolicy wędzidełka, ale to chyba po tym jak w nocy nie upilnowałem jednej erekcji i trochę mnie wtedy szarpnęła :<

Goi się wszystko chyba dobrze - napletek powoli zaczyna wracać do normalnego koloru, ale jest nadal spuchnięty (od góry trochę nasuwa się na żołądź, więc żeby zobaczyć szwy muszę go lekko odciągnąć do tyłu).

Z pozytywów zabiegu - penis w zwisie (bo do wzwodu jeszcze nie dopuściłem :D) wydaje się większy - pewnie efekt braku napletka, który ściskał mi żołądź.
 

sadsa

New member
a jak u Ciebie z opuchlizna? znika czy nie bardzo? bo ja wlasnie tez mam na trzonie penisa, 5dzien po zabiegu i w zasadzie to nie znika ona cos, w dodatku jest troche sina i podczas np chodzenia mam wrazenie ze mnie boli
 

Farmer

New member
u mnie to samo, 7 dzień, opuchnięte, sine, ale obrzęk powolutku schodzi, jest 2/3 tego co było na początku.
 

samurai

New member
Siedzę sobie przy kompie - coś mi od dłuższego czasu nie pasuje. Jakoś mnie bardziej uwiera niż zawsze.
Zaglądam, a tam ptak na wierzchu, a opatrunek obok :D

No cóż - jak widać, nie jest tak tragicznie z tą nadwrażliwością : P
 

samurai

New member
Mam tutaj kilka zdjęć (słaba jakość - jutro zrobię lepsze przy lepszym oświetleniu :p) z dzisiaj. Powiedzcie mi jak to wygląda na 7 dni po zabiegu :)
Szczególnie "niepokoi" mnie okolica wędzidełka - na zdjęciu słabo to widać, ale są tam takie żółte gródki.

1. Widok od frontu
http://i.imgur.com/Ffdhc7Q.jpg
2. Wierz
http://i.imgur.com/7NOtC17.jpg
3. Z boku
http://i.imgur.com/cjNk5Dt.jpg
4 i 5. Widok cięcia z góry
http://i.imgur.com/7uUGAyC.jpg
http://i.imgur.com/jvfwtU6.jpg
6. Wychodzące szwy i dużo rivanolu :D
http://i.imgur.com/J0Hm4AO.jpg
7 i 8. Okolice wędzidełka z boku i od dołu (słaba jakość);
http://i.imgur.com/Qoa5fUZ.jpg
http://i.imgur.com/1SuPUMT.jpg

Co o tym myślicie? Będę żył?
I przy okazji - ktoś wie jaki to jest styl obrzezania?

Chciałbym zaznaczyć, że w trakcie zabiegu doktor powiedział, że "od dołu po prawej stronie miałem zlepiony napletek z żółędziem, dlatego w tym miejscu będzie się dłużej goiło" - o które miejsce dokładniej chodziło to nie wiem : P
 

sadsa

New member
bardzo dobrze sie goi, co do stylu obrzezania to nie wiem, ale u mnie identycznie to wyglada, z tym ze u mnie jest troche skrzepow krwi i opuchlizna na trzonie penisa od zabiegu ktora mnie martwi troche, mam nadzieje ze to przejdzie
 
Podobne tematy
Rozpoczęty przez Tytuł Forum Odp Data
G Stulejka całkowita w wieku 16 lat Obrzezanie 11
C 19 lat stulejka całkowita Łódź Stulejka 1
M Stulejka 18 lat, jak wyglada zabieg? Stulejka 5
H Stulejka 15 lat Stulejka 4
E Stulejka lat 12/13 lat Stulejka 8

Podobne tematy

Do góry